Toksyczne substancje zagrażają nam w codziennym życiu
Chemikalia kumulujące się w organizmie, substancje trwałe, które nie ulegają rozpadowi, oraz związki zaburzające gospodarkę hormonalną organizmu zagrażają ludziom na całym świecie.
Światowy Fundusz na rzecz Przyrody w Polsce (WWF Polska) rozpoczął w środę akcję na rzecz ochrony przed toksycznymi chemikaliami.
Kampania rozpoczęła się w Warszawie badaniem krwi kilkunastu znanych osób. Próbki są anonimowe, oznaczone kodem znanym jedynie notariuszowi.
Wyniki badania będą gotowe we wrześniu. Wtedy osoby poddane testom zdecydują, czy chcą zapoznać się z wynikami i czy wyrażają zgodę na ich publikację.
Badanie, które rozpoczęło się w środę, ma pokazać, że we krwi przypadkowo wybranych osób można znaleźć wiele substancji chemicznych o toksycznych właściwościach, które przedostają się do naszych organizmów z otaczających nas produktów codziennego użytku.
To pierwsze tego typu przedsięwzięcie w Polsce. Analiza obejmie grupy najbardziej rozpowszechnionych związków: PCB, OCP, PBDE, ftalany, PFOA i PFOS. Chemikalia te występują między innymi w środkach ochrony roślin, detergentach, kosmetykach, farbach, lakierach, meblach i odzieży. Związki fluoropochodne (PFOA/PFOS) wykorzystywane są przy produkcji tkanin, opakowań do żywności oraz teflonu.
Ftalany można znaleźć w wyrobach z plastiku (w tym PCV). Niektóre z tych substancji są też składnikami puszek, plastikowych butelek, a także obudowy komputerów i telewizorów.
W ramach akcji WWF zamieszcza na swoich stronach internetowych szczegółowe informacje na temat REACH i rady, jak można zmniejszyć ryzyko przyswajania szkodliwych chemikaliów w codziennym życiu.
Światowa produkcja chemiczna wzrosła od mniej więcej 1 miliona ton rocznie w latach 30. XX wieku do około 400 milionów ton w 2000 roku. Do końca lat 90. w Unii Europejskiej zarejestrowano około 100 000 związków chemicznych, z których 30 tys. produkowanych jest rocznie w ilościach powyżej 1 tony. Z wieloma z nich stykamy się codziennie.
Obecnie jedynie 14 proc. wszystkich wykorzystywanych przez człowieka związków chemicznych produkowanych w ilościach powyżej 10 ton to substancje, którym towarzyszy informacja o bezpieczeństwie ich stosowania.
Niektóre z tych powszechnie wykorzystywanych w przemyśle związków mogą powodować zaburzenia w organizmach ludzi lub prowadzić do poważnych schorzeń. Wiele z nich ma charakter trwały i kumuluje się w ciele, a nawet może być przekazywane na następne pokolenia.
Przykładem są polibromowe związki zmniejszające palność (PBDE), stosowane często do produkcji trudno zapalnych tkanin obiciowych, mebli i sprzętów domowych czy biurowych. Podejrzewa się, że mogą one wywoływać zaburzenia układu hormonalnego. Związki te są bardzo trwałe i wykazują zdolność do akumulowania się w organizmach żywych. Można je dzisiaj znaleźć w ciele ludzi i zwierząt zarówno na obszarze Arktyki, jak i w Europie czy Ameryce Północnej.
Podobnie ma się rzecz z pestycydami produkowanymi na bazie chloru. Pozostałości DDT, popularnego pestycydu, który prawie zupełnie wycofano z użycia w latach 80., można nadal znaleźć w organizmach ludzi.
"To jest stary środek. Został wymyślony w roku 1939 przez profesora Muellera, który dostał nawet za to nagrodę Nobla. Uznano, że DDT to jest środek cudowny, który rozwiązuje wszystkie problemy. Był używany do zwalczania malarii w krajach tropikalnych i były nim posypywane główki dzieci, żeby zwalczać na przykład wszy" - powiedział na środowej konferencji prasowej dyrektor WWF Polska, Ireneusz Chojnacki.
"W 2001 roku zostały opublikowane dane ze Stanów Zjednoczonych. Wynika z nich, że DDT wpływa niekorzystnie na rozwój dzieci. Jego wpływem mogą być spowodowane przedwczesne porody i zbyt
niska waga płodu" - dodał.
Obecnie stosuje się jeszcze DDT w Afryce Równikowej do walki z malarią. Jego opary przedostają się do górnych warstw atmosfery, przemieszczają się nad półkulę północną i spadają w postaci deszczu i śniegu na kraje Europy Północnej aż do koła podbiegunowego.
"Dlatego najbardziej obecnie narażoną na szkodliwy wpływ DDT grupą są Eskimosi. Żywią się oni przeważnie mięsem i rybami, pobierają więc DDT nie tylko bezpośrednio z wody, ale również za pośrednictwem pokarmu" - mówił dyrektor Państwowego Zakładu Higieny, prof. Jan K. Ludwicki.
Obecnie obowiązujące przepisy prawne nie zapewniają ludziom ani przyrodzie należytej ochrony przed niebezpiecznymi chemikaliami. Zgodnie z aktualnym prawem, wszystkie te związki, które zostały wprowadzone na rynek przed rokiem 1981 (większość obecnie stosowanych), nie muszą przechodzić badań toksykologicznych i ekotoksykologicznych.
WWF i inne organizacje pozarządowe wzywają Unię Europejską do przyjęcia takiej wersji przepisów, która zagwarantuje weryfikację toksyczności substancji wykorzystywanych w przemyśle oraz zapobiegnie wykorzystywaniu najbardziej szkodliwych związków.
W lutym 2004 Komisja Europejska opublikowała Strategię Przyszłej Polityki Chemicznej, w której zaproponowała nowy system regulacyjny dla rejestracji, oceny i autoryzacji związków chemicznych. Projekt o nazwie REACH regulowałby wykorzystanie przez przemysł związków chemicznych.
Skrót REACH pochodzi od angielskich słów Registration, Evaluation i Authorisation of Chemicals (rejestracja, ocena i autoryzacja chemikaliów).