Kiedyś nie wyobrażałem sobie tygodnia bez trzech wejść na siłownię. Wraz z czasem, tego właśnie czasu było coraz mniej, pojawiły się inne priorytety, i mimo że osiągi na siłowni były niezłe, to praktycznie pożegnałem się ze sztangą.
Od kwietnia tego roku wróciłem do świata sztangi, potu i łez.
Obecnie skupiam się na uzyskaniu do końca tego roku:
- martwy ciąg: 180kg. Obecny max to 170. Zaczynałem w 04.2024 od 110kg. W prime, 15 lat temu, 200kg
- wyciskanie leżąc: 120kg. Obecny max to 110kg. Zaczynałem w 04.2024 od 75kg. W prime, 15 lat temu, 150kg
- przysiad: 180kg. Obecny max to 140kg. Zaczynałem w 04.2024 od 100kg. W prime, 15 lat temu, 170kg
Trening 2x w tygodniu, stąd na siłowni jestem min. 1,5 do max 2 godzin, żeby poprawnie wykonać wszystkie ćwiczenia wg planu.
Dieta: jestem raczej wszystkożerny. Odstawiłem od dobrych 6 miesięcy słodycze, napoje kolorowe i gazowane. Nie przykładam szczególnej wagi do "miski". Alko bardzo mocno ograniczone, pizza co piątek wieczorem -> trafiła na boczny tor.
Waga: aktualnie 106kg przy 192cm. Obwody:
- pas: 98cm na wciągniętym brzuchu, na poluzowanym 104cm
- szyja: 46cm, bez zmian od 15 lat
- biceps: 40cm. Kiedyś w moim prime miałem 45cm. Aż strach się bać, ile było w łapie jeszcze pół roku temu, zanim ponownie podszedłem do treningów. "3" z przodu jak nic, tym bardziej że łapa trochę urosła na przestrzeni miesięcy
- łydka: 42cm, bez zmian od 15 lat
- udo: 60cm, nie pamiętam pomiarów sprzed 15 lat
- klata: 110cm, w prime miałem ok 115cm
Body Fat liczę przy pomocy wagi z funkcją pomiaru na siłowni, tak samo jak tkanka mięśniowa. Ostatni pomiar BF to 21,8%, mięśnie 36,1%.
Celuję w:
- wyciskanie leżąc do końca roku 120kg, jak się uda to będę atakować 125kg
- bieganie: zejście na dystansie 2,2km poniżej czasu 11 minut, a więc średnio 4 min 57 sek na kilometr. Obecnie biegam ten dystans w 11 minut 30 sekund
"czy istota ludzka jest w stanie schylić się i podnieść 363 kg 4 razy w martwym ciągu?"