fajna ta Twoja psychologia, ale myślę że żaden z autorów tych książek nie został zaczepiony nigdy na ulicy przez 3 dresów.
Patryk, spoko, nie tylko ty masz ten problem. Mam na ten temat swoją teorię, może nie jest taka profesjonalna, ale się nią podzielę. Otóż, generalnie większość ludzi boi się
walki na ulicy - nawet większość kozaków którzy od razu na zaczepkę odpowiadają 2x mocniej i agresywniej. U nich po prostu w******** na to że ktoś ośmiela się ich zaczepić jest większe od strachu. Może to być spowodowane różnymi czynnikami, ale te osoby pominę bo Ty się do nich chyba nie zaliczasz.
Czego się boimy? Różnie - bólu, utraty zdrowia, porażki, zranienia dumy, itp. Ogólnie sytuacja jest ekstremalna i nie ma co się dziwić, że normalny człowiek odczuwa strach. Jest jednak jasny punkt - myślę, że gdyby konfrontacja wyszła poza ramy "standardowej" gadki i szarpaniny, strach przestałby Cię tak paraliżować. Dlaczego? Ponieważ tak długo kiedy masz nadzieję że do walki nie dojdzie, starasz się tak postępować by nie prowokować agresji napastników, zastanawiasz się "co mam powiedzieć, by nie dostać?". W momencie konkretnego ataku (załóżmy że bez KO) nie będziesz miał już podobnych dylematów, tylko będziesz myślał jak zrobić przeciwnikowi większą krzywdę niż on Tobie.
Hmm, z tego co napisałem może wynikać, że żeby wyrobić psychikę trzeba się po prostu trzaskać na ulicy. Jest to prawda, ale nie polecam tej metody ze względów zdrowotnych i moralnych. Więc co?
1) dużo sparingów, oraz jak masz szansę zawodów. Zawody mają dużą przewagę ze względu na stresogenność, nieznanego przeciwnika presję ze strony publiczności, itp. Ogólnie nawet jeśli nie osiągniesz wielkiego sukcesu to poprawi to Twoją pewność siebie. Oczywiście wszystkie tego typu przyjemności należy stopniować - nie wyskakuj od razu na full-contactowy sparing z lepszym i cięższym bo nieczego sie nie nauczysz, tylko dostaniesz delikatny wpi***** i będziesz się jeszcze bardziej bał na ulicy.
2) Spróbuj sobie tych technik afirmacyjnych o których pisał muayfan. Możesz np. w tego typu sytuacji powiedzieć sobie że wylałeś więcej potu na treningach niż zaczepiające cię drechy na wiejskich dyskotekach i że w związku z tym mogą Ci wylizać buty
Sorry, że się rozpisałem, ale może ktoś znajdzie tu coś dla siebie