Chciałbym poprosić Was o opinię w temacie redukcji.
Mam 35 lat, wzrost 164, waga 73 (1 listopada zacząłem z pułapu 76).
Trenuję 3 razy w tygodniu FBW "by knife", żadnych dodatkowych aktywności, żadnych aerobów itp.
Suplementuję białko tyle ile potrzebuję, wit D i C, Omegę 3 i multiwitaminę Olimpu, kreatynę ok 5-7g codziennie.
Zero kaloryczne wyliczyłem sobie na 2500 kcal.
Moim celem jest zejść do powiedzmy 68 kg, może 66 jak będzie dobrze szło i przejście w przyszłym roku na robienie zdrowej ładnej masy.
Niestety popełniłem błąd i zanim doczytałem i nabrałem wiedzy, wszedłem na duży deficyt i większość listopada spędziłem na 1500 kcal (pudełka).
Jak już się zorientowałem to zacząłem dobijać do 2000 kcal (białkiem i innymi).
Makro trzymam mniej więcej 2g białka (146g), 1g tłuszczu (73g), reszta węgle (190g).
Wbijam to co mam w diecie pudełkowej w fitatu (mam makro każdego posiłku) i dobijam co trzeba żeby makro się zgadzało i było zdrowo.
Waga sobie spada (76->73 w 4 tyg), po tym 1500kcal byłem głodny dlatego zacząłem dokładać kcal.
Siła na treningach trochę spadła, ciężko już o progresowanie ciężarem, które robiłem sobie w miarę liniowo 2,5kg na tydzień.
Obwód pasa spadł, obwód bicepsów, ramion i klatki na plus.
Pytanie to co robić dalej z tak zaczętą redukcją.
Wymyśliłem, że od następnego tygodnia, będę miał 1800 kcal z diety + białko i to powinno dać mi jakieś 2000-2100 kcal dziennie i utrzymanie powyższego marko. Iść dalej w tą stronę dokładając coś z areobów w razie zastoju na wadze czy może lepiej pójść na chwilę na 0 kaloryczne, np na 2 tyg i zacząć redukcję od nowa?
Mam świadomość, że prowadzenie diety na takich pudełkach jest trudniejsze i efekty mogą być gorsze ale nie mam czasu gotować i to musi tak zostać ;)
Poniżej jeszcze zdjęcie sylwetki jak by było potrzebne.
Najbardziej boli mnie bęben ale to chyba z czasem się wypracuje jak trochę wytnę i będę ćwiczył.
Zmieniony przez - ataf w dniu 2021-12-01 13:21:25