Jeszcze 3 tyg temu byłem na masie jadłem prawie 5 tys kalorii przy 88kg. Masa dobrze wchodziła ale już byłem mega zmęczony taka ilością kalorii ale to nic cisnalem dalej.. Byłem na tesciu i winko.
I około 2.5 tyg zrobiłem zastrzyk z wina
Noga spuchla do tego stopnia że nie mogłem chodzić. Miałem cięcie uda.. Wygląda to koszmarnie. Leżę już 2. 5 tyg i poleze jeszcze dobry miesiąc. Teraz moje pytanie co robić. Mam mega słaby apetyt. Schudlem aż 9 kg przez 2.5 tyg.
Moje zapotrzebowanie żeby masa nie spadała to jakieś 3300 totalnie bez ruchu cały dzień.. Ale ciężko mi to przejesc w tej chwili. Czy jest sens żebym jadł na siłę te 3300? I jak zacznę trenować uciąć na 2 tys kalorii i stopniowo dodawać? Jak myślicie? Najlepiej mi się zaczyna masę po zakończonej redukcji na około 2 tys kalorii wtedy mam mega apetyt.
Trochę o mnie przed cieciem
Waga 88
Klata 150x1
Wycisk barki sztanga stojąc 95x1
Wycisk tric 130x1
Podciaganie sztangi do brody 58x10
Francuz sztanga łamaną 58x5
Wioslo hantla 55x10
Bo chodzi głównie o apetyt.. Żeby dobrze zacząć. Bo jak zacznę po tym. Miesiącu od razu np 3500 to ta. Masa za długo nie potrwa. Bo szybko dojdę do ilości kalorii i nie będę mógł przejesc
Robię teraz totalny reset z dieta.. Wiem że źle ale trudno. Biorę teścia enan 250 e5d. Taki mostek bo nie chce schodzić z bomby. Po świętach wracam znowu na cykl