Sprawa jest prosta, 28 stycznia zacząłem redukcję. Ważąc 85 kg miałem zdecydowanie za dużo fatu i po Nowym Roku miałem zamiar coś z tym zrobić i zacząłem ćwiczyć. Od początku dieta 2200 kcal, z tygodnia na tydzień waga spadała (i spada) dość systematycznie. 2g białka / kilogram masy ciała, najczęściej więcej, wyeliminowałem wszystkie słodycze poza owocami i okazjonalnie jakimś paskiem czekolady gorzkiej. Na dzień dzisiejszy moja waga to 73 kg. Niestety trafiła się pandemia, więc przez niemal 3 miesiące nie miałem optymalnego treningu siłowego - ćwiczyłem jedynie na drążkach i w domu hantlami 2x20kg, raz lepiej raz gorzej, ale michę starałem się trzymać, bo chęć zmiany jest spora.
Obecnie trenuję takim planem treningowym FBW, tym samym, co przed lockdownem:
Trening A
Martwy ciąg
Przyciąganie linki wyciągu do klatki
Wiosłowanie sztangą
Wyciskanie hantli na ławce
Zakroki
Biceps
Allahy + plank
Trening B
Wyciskanie na skośnej
OHP
Przysiad
Wiosłowanie sztangielką w oparciu
Uginanie ramion na boki
Wyciskanie francuskie
Palloff Press
Trenuję 3 razy w tygodniu na zmianę, każde ćwiczenie na 3-4 serie i w zakresach powtórzeń do 12.
Wyglądam jak totalny suchar i nie ukrywam, że chętnie zacząłbym coś budować. Nie będę się przecież wycinał do 65kg aż będzie ten 6pack? O to chciałem zapytać, w którym momencie przestać redukować i wejść na zero kaloryczne a potem surplus? Ciężko jest mi określić swój poziom BFa, a jak mówię, w koszulce mimo wymienienia połowy szafy wyglądam jak przecinek :P Fotki porównawcze dodane. Mam 184 cm wzrostu. Za ewentualne rady szczerze dziękuję.
Zmieniony przez - teefbe w dniu 2020-07-01 11:49:15