Nie chcę zapeszyć, aleeee... coś tam powoli do przodu .
Przedawkowywuję laktoferynę i rozłożyłam suple, jak bziu mi napisała, trochę lepsiejszego żaarcia wpada .
Nie, żebym dobrze się czuła, ale mogę porobić coś w domu, wyjść na spacer, czy się wykąpać pod prysznicem bez siadania co parę minut. Nadal mam takie momenty, że robi mi się słabo i muszę usiąść. Wiem, że badania nie wyszły najlepiej bo lekarz mi kazał do siebie wrócić...
Jutro będzie 7dzień jak nie czuję się ''grypowo'' i jeśli się obudzę ok, to zrobię sobie rolowanie wałkiem i pewnie też stretching .
Już się nie mogę doczekać, kiedy zacznę trening od eveline, ale wyciągnę lekcję z ''ostatniego razu'' i naprawdę zrobię 2serie po 5/8 powtórzeń w zależności jak mnie bardzo będzie poniewierało- po cichu liczę, że to będzie przyszły tydzień...
Muszę ustalić jakieś makro, bo zauważyłam wzrost apetytu i miałam już dwa ciągi- niby nic wielkiego, ale zjadłam po solidnym posiłku (owsianka z wheyem, orzechami i ananasem) pół chleba z masłem nie będąc wcale głodna . Wczoraj po kolacji wjechała pizza, żołądek mam bez dna niestety...
Gdzieś w międzyczasie obrosłam w tłuszcz, bo nie dopinam spodni ani spódnic, mieszczę się jedynie w legginsach , podobnie góra, bo biustonosz w obwodzie ciasny i śmigam w sportowych .
Zastanawiam się nad kalorycznością i makro przy ZEROWYM wysiłku- wydaje mi się, że 100g białka wystarczy, ale nie wymyśliłam jeszcze co zresztą. Jak zawsze sugestie miło widziane...
Wogóle to dziękuję Modom, bo zawsze jak zapytam, to znajdzie się dobra dusza, co coś mądrego doradzi .
Zmieniony przez - Julietta w dniu 2017-02-18 17:54:00
xxx