Zmuszony jestem zwrócić się do Was o opinię/poradę, bo najwidoczniej to co robię jest złe.
Od stycznia postanowiłem redukować tkankę tłuszczową ze względu estetycznych i samooceny.
Moim największym problemem jest tłuszcz na brzuchu, który przy siedzeniu robi ze mnie tę maskotkę od opon.
Bardzo mi to przeszkadza - psychicznie - ponieważ będąc wśród znajomych którzy nic nie robią a nie mają tyle tłuszczu po prostu źle się czuję.
Poniżej zdjęcie mojego planu diety na przyszły tydzień.
Ogólnie moje kcal schodziły: 3000>2600>2500>2400 teraz postawiłem na 2250 jak widać poniżej (ucinanie kcal z tygodnia na tydzień).
2400 utrzymane od kilku tygodni.
Wyliczane zapotrzebowanie kcal to 2900.
Jeść zazwyczaj zaczynam po treningu (po 15) bo tak mi wygodniej i lepiej tak się czuję.
Aktywność fizyczna jak w ankiecie. Dodatkowo, czasami zdarza mi się wychodzić w teren na zajęcia z bytowania, kiedy to się nie patrzy na jakość kcal a byle zatkać kichę i wyspać się w śpiworze ;). Raz w tygodniu wpada max 2 piwa, lub coś mocniejszego i staram się to zawrzeć w bilansie kcal. Jeden dzień w tygodniu jest "cheat day" (ten sam, kiedy wypada opcjonalne alko), bo jadę do domku do rodziców no to jem co tylko mi podsuną - wiadomo.
Dla wizualizacji - zdjęcie.
Bardzo ważna rzecz: moje osiągi to 10 podciągnięć nachwytem, 110kg na przysiad, 85kg wyciskanie leżąc, masa ciała + krążek 25kg w pięciu dipach - to muszę utrzymać przez całą redukcję lub nawet ciut polepszyć (tak, wiem cudów nie ma ale może jednak...)
EDIT: LPA trochę większe niż to "5" w liczniku...
Zmieniony przez - adam7days w dniu 2017-02-12 00:09:07
Zmieniony przez - adam7days w dniu 2017-02-12 00:21:57
Zdjęcie z napiętymi mięśniami brzucha.
Zmieniony przez - adam7days w dniu 2017-02-12 01:24:46