Chłód też nie jest korzystny dla zdrowia, kiedy cała krew z ciała spływa do żołądka i wątroby, żeby wspomóc trawienie zimnego jedzenia, a reszta ciała marznie... Moim zdaniem w takiej sytuacji pasuje znaleźć jakieś inne rozwiązanie, choćby popijać jedzenie kubkiem gorącego napoju lub gorącej zupy z termosu (można ją ugotować raz na kilka dni w większej ilości).
Albo kupić jakiś termos obiadowy z górnej półki (dla alpinistów, wędkarzy?
- może są jakieś dobrze trzymające ciepło sprzęty na rynku, szczególnie za granicą)...
Herbaty ziołowe poprawiające trawienie mogą tu być pomocne do popicia, bo wspomagają wydzielanie soków trawiennych, a także rozmaite rozgrzewające przyprawy - chili, imbir itp. Czym szybciej żołądek upora się z jedzeniem, tym szybciej krew wróci na swoje miejsce, a organizm dostanie zastrzyk energii.
Filmik kiedyś obejrzę, ale generalnie to są rozkminki dla osób korzystających z mikrofali. Ja wychodzę z założenia, że jedzenie ma być smaczne i wolę zjeść później, ale przyrządzone po swojemu, a nie tekturowato-gumowe.
Może kiedyś zachoruję albo umrę przez np. smażone pierogi, frytki albo inne wynalazki, ale przynajmniej będę wiedziała ZA CO...
Bo za darmo albo za tekturę, to szkoda oddawać duszę...
Pozdrawiam
.