Po SOG-U przez tydzień czułam się jak po udanym ruskim weselu. Żadnych konkretnych dolegliwości, po prostu byłam oszołomiona, skacowana, zdekoncentrowana, wypłukana z elektrolitów. Trochę to trwało, zanim wróciłam do normalności.
Kontuzja, która mi odebrała I msc to nie ścięgno, tylko więzadło skokowo-strzałkowe, dość mocno naciągnięte podczas zbyt szybkiego i nieostrożnego zbiegu z Grzędy Mirowskiej - pobolewało jeszcze przez 2 tygodnie. To był mój ~100 km - po skałach i wertepach uciekałam zawodniczce z pola widzenia, nie chciałam, żeby widziała, że jestem przed nią. Nie opłaciło się szaleć, nauczka.
Mięśnie bolały tylko bezpośrednio po zakończeniu zawodów. Jak wróciłam z mety wygrzałam się w wannie z gorącą wodą, zjadłam z pół bochenka chleba, wypiłam dzbanek herbaty i usnęłam w minutę po to, żeby w środku nocy obudzić się z bólu. Mimo wszystko – rano tylko kilka pierwszych kroków sprawiało kłopot.
Roztrenowanie:
16.10 – 21.10 – total luz i nic-nie-robienie
22.10 – 6.11 – od czasu do czasu wpada parę luźniutkich kilometrów, basen
Już - już zaczynało mi się to podobać.
7.11 – 15.11 – wprowadzenie do regularnego treningu:
7.11 – 8,5 km BW + sauna sucha 3x10’ (100 st. C)
8.11 – wolne
9.11 – 6 km BW + przebieżki
10.11 – 6 km BW + siłownia trening ogólnorozwojowy, nowy plan
11.11 – 5,5 km (klubowa nieformalna sztafeta)
12.11 – wolne
13.11 – 12,5 km BW; śr HR – niespotykane 135 bpm!
14.11 – siłownia tr. ogólnorozwojowy + sauna sucha 3x10’ (100 st. C)
15.11 – 8 km BW + przebieżki
Wygląda na to, że jestem wypoczęta. Tętno spoczynkowe spadło do 43 bpm, w czasie spokojnych rozbiegań notuję wskazania o ok. 15-20 bpm niżej, niż na początku sezonu 2016. Na siłowni nowe ćwiczenia – na razie trening ogólnorozwojowy. Zawsze chciałam spróbować (ale się wstydziłam, bo myślałam, że nie dam rady) z wyciskaniem sztangi na ławeczce poziomej. No to teraz mam to w planie. Jak będzie pusto na siłce – spróbuję z podciąganiem. Najwięcej kłopotu sprawia mi wiosłowanie hantlą z wyprowadzeniem dłoni w przód (słabe barki).
Treningi na razie są lekkie, pracujemy nad obniżeniem mojego tętna. Mam dużo czasu, bo pierwsze liczące się dla mnie zawody to 66 km w II połowie czerwca 2017 r. W zasadzie głównym celem 2017 roku ma być przygotowanie do Ronda del Cims w lipcu 2018 r.