
...
Napisał(a)
Wyluzujcie, cos w tym musi byc, moi dziadkowie jedli chlen ze smalcem palili faje, chali wode na potege, jeden zyl 93 drugi 99 lat 

1
...
Napisał(a)
będę musiał wrzucić fajkę do menu
treningi,suplementacja,odblokowanie [email protected]
...
Napisał(a)
I cheb na zakwasie, a nie to scierwo dla swin co sprzedaja teraz
BO LEPIEJ BYSMY STOJAC UMIERALI NIZ MAMY KLECZAC NA KOLANACH ZYC!
...
Napisał(a)
takiego dobrego chleba ze smalcem bym zjadł 

treningi,suplementacja,odblokowanie [email protected]
...
Napisał(a)
wczoraj zjadlem, popijajac ekologiczna 0.7 flaszka wlasnej roboty nalewka
Wiadomo masa musi byc 


...
Napisał(a)
Rak jest grzybem ktory potrzebuje zakwaszonego srodowiska aby moc sie rozwijac.
Dlatego uwazam podobnie jak Micz ze nieodpowiednia dieta to jeden z najwaznieszych czynnikow chorobotworczych
http://edrnona.pl/144-rak-jest-grzybem-uleczalnym-html/
Dlatego uwazam podobnie jak Micz ze nieodpowiednia dieta to jeden z najwaznieszych czynnikow chorobotworczych
http://edrnona.pl/144-rak-jest-grzybem-uleczalnym-html/
Chcesz byc naprawde wielki.... to skup sie na swojej diecie
...
Napisał(a)
Troche o statynach,szczepionkach - w prosty logiczny sposob
Nauka współczesnego studenta medycyny opiera się na XIX wiecznych regułach i wiedzy. Jeszcze do lat 70-tych uczono studenta myślenia i kojarzenia faktów. Obecnie uczy się go wypełniania procedur. Oczywiście nie stało się to nagle. Nie po to robiono systematyczne czystki co ok. 10 lat. Nie po to gensek W.Jaruzelski alias Margulis alias Wolski alias Słucki ...., już w pierwszym roku stanu wojennego rozdał 1320 nominacji profesorskich. Każdy mógł się przekonać o „rozkwicie” nauki w tym okresie. Liczba patentów spadła w Polsce do ok. 100 rocznie, a np. w Korei Południowej wzrosłą do 14500 [z ok.500 w latach 60-tych], a w Niemczech utrzymuje się na poziomie ok. 17 000 rocznie. W ten sposób właśnie starsi i mądrzejsi robią elity w kraju nad Wisłą.
W XIX wieku utworzono dwie teorie powstania choroby. Jedna dr Antonia Beschampa, mówiąca, że większość chorób jest spowodowana zaburzeniami w proporcji żyjących w człowieku bakterii.
Druga teoria została opracowana przez chemika L.Pasteura. Pasteur twierdził, że to wniknięcie jakiegoś drobnoustroju powoduje chorobę i wymyślił nawet proces zwany od jego nazwiska pasteryzacją, mający wyeliminować te drobnoustroje. Przez ok. 150 lat dominowała hipoteza Pasteura z oczywistych powodów: dawała łatwy zysk ze sprzedaży szczepionek.
Jak wiadomo z odkryć XX wieku to Bescham miał rację. Niestety system edukacji w szkołach medycznych pozostał na etapie wiedzy XIX wiecznej. Student medycyny ma przedmiot zwany mikrobiologią, ma przedmiot zwany chorobami zakaźnymi, ma przedmiot zwany farmakologią zajmujący się m.in antybiotykoterapią .
Innymi słowy przyszły lekarz jest uczony wg. schematu - choroba - bakteria - antybiotyk , no i oczywiście szczepionka, która ma zapobiec tej chorobie.
Na studiach medycznych nie ma żadnego przedmiotu dotyczącego prawidłowego żywienia, nie wspominając o technologii produkcji żywności. I co najciekawsze nikomu to nie przeszkadza.
A przecież od co najmniej 50 lat wiemy, że 80 % przeciwciał odpornościowych znajduje się w przewodzie pokarmowym, dalsze 15 % to skóra i układ oddechowy, a tylko kilka procent znajduje się we krwi.
Czyli uczy się przyszłego medyka o systemie odpornościowym, tylko i wyłącznie w oparciu o tych kilku procentach na zasadzie wstrzykiwania szczepionki, a pomija te 95 % układu odpornościowego.
Układ odpornościowy to biochemicznie m.in. cykl cholesterolu. W tym cyklu znajduje się witamina D odpowiedzialna za stymulowanie ok. 3000 genów [ ok. 10% wszystkich] to hormony płciowe, kortyzon - hormon walki i stresu, to koenzym Q - likwidujący trucizny itd.
Przypomnę, że ok. 60 % mózgu to tłuszcz i ten rzekomo zły cholesterol. Mózg zużywa ok. 25 watów mocy tylko podczas czuwania. Ważąc ok 2.5% masy ciała mózg zużywa aż 20% energii produkowanej przez nasz organizm. Informacje docierają do mózgu z prędkością 100 megabajtów/sek.
We wczesnym okresie ciąży neurony dziecka rozwijają się z prędkością 250 000/sek. W pierwszym roku mózg dziecka powiększa się 3 krotnie. Na każdy neuron przypada od 1000 do 10000 synaps.
To tylko niewielka ilość danych dotyczących naszego mózgu i jego możliwości dzięki cholesterolowi. Musicie sobie wyobrazić Szanowni Czytelnicy, co się dzieje jeżeli do tego powstającego mózgu noworodka, wstrzykujemy szczepionki zawierając neurotoksyny takie jak aluminium, rtęć czy formaldehyd.
I proszę zauważyć, że takie uszkadzanie mózgu, celowe i świadome poprzez zawarty w szczepionkach metal ciężki [brak bariery krew -mózg u noworodków] np. aluminium, rtęć, czy formaldehyd, zupełnie nie przeszkadza w podawaniu szczepionek pediatrom w większości kobietom - matkom. Sic!
A nasz mózg rozwija się do późnej starości. Więc także zdziwienie budzą twierdzenia geriatrów o konieczności szczepienia osób starszych chyba, że chcą jak najprędzej „otumanić” chorego, aby nie zadawał trudnych pytań.
W tej sytuacji z dużym zaskoczeniem zapoznałem się z artykułem opublikowanym w medexpress.pl/satrt pt: Polski Pacjent z niewydolnością serca na tle Europy.
Czegoż my tam nie znajdujemy. A to, że polscy pacjenci otrzymują niewystarczająco wysokie dawki leków, czyli otrzymują nieoptymalną farmakoterapię [ ukryta sprzedaż], a to, że są częściej hospitalizowani i rehospitalizowani, [ sprzedaż usług] a to, że mają ograniczony dostęp do nowoczesnych terapii.
Czyli wniosek jest jasny i podany na końcu pracy: wydajemy na leczenie tych chorych 1.7 miliarda złotych rocznie i aż 92% wydajemy na hospitalizację. Innymi słowy musimy zwiększyć wydatki!
W tym samym czasie wpadł mi w ręce zupełnie inny artykuł. Artykuł ten to przegląd 305 randomizowanych badań opierający się na analizie stanu zdrowia 339 300 chorych.[ Harvard and Stanford University]. Autorzy analizowali czas przeżycia chorych w dwu grupach; tych biorących leki zalecane przez kardiologów, oraz tych chorych którzy zamiast leków prowadzili odpowiednie ćwiczenia rehabilitacyjne. Czyli wg polskich ekspertów byli pozbawieni fachowej opieki!.
W związku z tym, że w latach 2003 -2006 prowadziłem takie prace naukowe nad rolą ćwiczeń w rehabilitacji chorych po bypassach, resekcjach płuc nowotworowych, po zawałach, byłem bardzo ciekaw efektów opisanych w publikacji.
I co się okazuje? Okazało się, że odpowiednie ćwiczenia były bardziej skutecznie w określeniu punktów docelowych aniżeli farmakoterapia.
Prace analizowane przez uczonych z H&S University, porównywały jak podałem, czas przeżycia chorych i hospitalizacje czyli tzw. mocne punkty.
Ani leki typu betablokery, ani statyny stosowane nagminnie w chorobie niedokrwiennej serca przez kardiologów, ani łączne podawanie innych leków tzw. betablokerów i diuretyków, ani podawanie tzw. preparatów przeciwzakrzepowych nie miało istotnego znaczenia na czas przeżycia tych chorych.
Innymi słowy cała ta farmakoterapia jest funta kłaków warta z wyjątkiem uszczuplania istotnego portfeli pacjentów i NFZ. Musimy pamiętać, że NFZ na leki refundowane wydaje ok. 8 miliardów złotych, a z chorych prywatnych ściąga się ponad 17.5 miliarda złotych.
W tym samym czasie ok. 10 % ludzi w np. województwie pomorskim ma 5 złotych dziennie na życie.
Kardiolodzy obniżając sztucznie poziom cholesterolu pogarszają stan zdrowia chorego. Po pierwsze; obniżenie poziomu cholesterolu, a przypomnę jeszcze 40 lat temu uznawano za prawidłowy poziom cholesterolu równy 250 mg. I wiadomo było, że czym starszy człowiek tym wyższy musi być poziom cholesterolu z naturalnej przyczyny. Starszy osobnik nie produkuje hormonów płciowych, więc szlak metaboliczny bardziej się „prostuje.”
Kardiolodzy skupiając się na reklamówkach Big farmu zapomnieli o budowie serca. W sercu znajdują się dwa rodzaje włókien tzw. czerwone i białe, czyli włókna pracujące tlenowo i włókna pracujące beztlenowo. Normalnie zalecane ćwiczenia np. spacery, rowerek, spacery z kijkami, pływanie rozwijają głównie włókna pracujące tlenowo. Ale w czasie zawału czy też niedokrwienia mięśnia sercowego potrzebne są dobrze wytrenowane włókna pracujące beztlenowo. Stosowane w większości przypadków standardowej rehabilitacji ćwiczenia niestety ignorują ten fakt. Włókna umiejące pracować beztlenowo są zaniedbywane i kończy to się, po ustaniu pracy włókien tlenowych, zawałem mięśnia sercowego.
Nie znalazłem także żadnej pracy naukowej kardiologów z pomiarami stężenia dwutlenku węgla w pomieszczeniach przebywających chorych. Norma Unii Europejskiej ustala poziom do 1000 ppm jako maksymalny, a optymalny do 800 ppm.
Nasze pomiary w szpitalach gdańskich wykazały, że średnio notuje się ok 3000 do 5000 ppm. Trudno się wiec dziwić, że osoby z dusznica bolesna maja zawały czy też inne zaburzenia pracy serca. Są po prostu przewlekle podtruwani dwutlenkiem węgla. W większości szpitali brak wentylacji.
[Normalne stężenie CO2 to 360-380 ppm, a ppm to part per million . Jednak jeśli w salach szpitalnych jest go dziesięć razy więcej , świadczy to o tym, że i innych smrodów (domyślnie - substancji szkodliwych) - jest dziesięć razy więcej - md]
Ledwo wspominam o tzw blokowiskach. W żadnym nie ma wentylacji. Łatwo to sprawdzić. Aby istniała odpowiednia wentylacja to komin powinien mieć minimum ok. 15 metrów. A proszę mi pokazać chociaż jeden blok , wieżowiec z takim kominem? Lub - mający wentylację mechaniczną?
[Konieczne jest wrócenie do praktyk WIETRZENIA całego mieszkania rano i wieczorem po 15 minut -- i nie zamykania, w miarę potrzeby, okien "na mur". MD]
Po drugie; cała teoria blaszki miażdżycowej jest wytworem fantazji pracowników Instytutu Rockefellera przed wielu laty.
Jeżeli przypomnisz sobie PT Czytelniku prosty sposób podlewania ogródka, to wiesz, że jeżeli ściśniesz wąż, którym podlewasz, to woda wytryśnie dalej. Blaszka miażdżycowa działa na zasadzie zmniejszenia średnicy naczynia czyli powoduje wzrost szybkości przepływu krwi. Już w latach 1980 Manfred von Arden udowodnił, że skrzeplina powstaje po zatrzymaniu krążenia a nie przed. Czyli skrzeplina jest skutkiem zawału, a nie przyczyną. Pomimo wielu godzin spędzonych na sali prosekcyjnej nie widziałem zgonu z powodu zawału z blaszką miażdżycową zamykającą światło naczynia w całości.
zrodlo dr Jerzy Jaśkowski
Zmieniony przez - Aleks w dniu 2016-01-30 13:20:12
Nauka współczesnego studenta medycyny opiera się na XIX wiecznych regułach i wiedzy. Jeszcze do lat 70-tych uczono studenta myślenia i kojarzenia faktów. Obecnie uczy się go wypełniania procedur. Oczywiście nie stało się to nagle. Nie po to robiono systematyczne czystki co ok. 10 lat. Nie po to gensek W.Jaruzelski alias Margulis alias Wolski alias Słucki ...., już w pierwszym roku stanu wojennego rozdał 1320 nominacji profesorskich. Każdy mógł się przekonać o „rozkwicie” nauki w tym okresie. Liczba patentów spadła w Polsce do ok. 100 rocznie, a np. w Korei Południowej wzrosłą do 14500 [z ok.500 w latach 60-tych], a w Niemczech utrzymuje się na poziomie ok. 17 000 rocznie. W ten sposób właśnie starsi i mądrzejsi robią elity w kraju nad Wisłą.
W XIX wieku utworzono dwie teorie powstania choroby. Jedna dr Antonia Beschampa, mówiąca, że większość chorób jest spowodowana zaburzeniami w proporcji żyjących w człowieku bakterii.
Druga teoria została opracowana przez chemika L.Pasteura. Pasteur twierdził, że to wniknięcie jakiegoś drobnoustroju powoduje chorobę i wymyślił nawet proces zwany od jego nazwiska pasteryzacją, mający wyeliminować te drobnoustroje. Przez ok. 150 lat dominowała hipoteza Pasteura z oczywistych powodów: dawała łatwy zysk ze sprzedaży szczepionek.
Jak wiadomo z odkryć XX wieku to Bescham miał rację. Niestety system edukacji w szkołach medycznych pozostał na etapie wiedzy XIX wiecznej. Student medycyny ma przedmiot zwany mikrobiologią, ma przedmiot zwany chorobami zakaźnymi, ma przedmiot zwany farmakologią zajmujący się m.in antybiotykoterapią .
Innymi słowy przyszły lekarz jest uczony wg. schematu - choroba - bakteria - antybiotyk , no i oczywiście szczepionka, która ma zapobiec tej chorobie.
Na studiach medycznych nie ma żadnego przedmiotu dotyczącego prawidłowego żywienia, nie wspominając o technologii produkcji żywności. I co najciekawsze nikomu to nie przeszkadza.
A przecież od co najmniej 50 lat wiemy, że 80 % przeciwciał odpornościowych znajduje się w przewodzie pokarmowym, dalsze 15 % to skóra i układ oddechowy, a tylko kilka procent znajduje się we krwi.
Czyli uczy się przyszłego medyka o systemie odpornościowym, tylko i wyłącznie w oparciu o tych kilku procentach na zasadzie wstrzykiwania szczepionki, a pomija te 95 % układu odpornościowego.
Układ odpornościowy to biochemicznie m.in. cykl cholesterolu. W tym cyklu znajduje się witamina D odpowiedzialna za stymulowanie ok. 3000 genów [ ok. 10% wszystkich] to hormony płciowe, kortyzon - hormon walki i stresu, to koenzym Q - likwidujący trucizny itd.
Przypomnę, że ok. 60 % mózgu to tłuszcz i ten rzekomo zły cholesterol. Mózg zużywa ok. 25 watów mocy tylko podczas czuwania. Ważąc ok 2.5% masy ciała mózg zużywa aż 20% energii produkowanej przez nasz organizm. Informacje docierają do mózgu z prędkością 100 megabajtów/sek.
We wczesnym okresie ciąży neurony dziecka rozwijają się z prędkością 250 000/sek. W pierwszym roku mózg dziecka powiększa się 3 krotnie. Na każdy neuron przypada od 1000 do 10000 synaps.
To tylko niewielka ilość danych dotyczących naszego mózgu i jego możliwości dzięki cholesterolowi. Musicie sobie wyobrazić Szanowni Czytelnicy, co się dzieje jeżeli do tego powstającego mózgu noworodka, wstrzykujemy szczepionki zawierając neurotoksyny takie jak aluminium, rtęć czy formaldehyd.
I proszę zauważyć, że takie uszkadzanie mózgu, celowe i świadome poprzez zawarty w szczepionkach metal ciężki [brak bariery krew -mózg u noworodków] np. aluminium, rtęć, czy formaldehyd, zupełnie nie przeszkadza w podawaniu szczepionek pediatrom w większości kobietom - matkom. Sic!
A nasz mózg rozwija się do późnej starości. Więc także zdziwienie budzą twierdzenia geriatrów o konieczności szczepienia osób starszych chyba, że chcą jak najprędzej „otumanić” chorego, aby nie zadawał trudnych pytań.
W tej sytuacji z dużym zaskoczeniem zapoznałem się z artykułem opublikowanym w medexpress.pl/satrt pt: Polski Pacjent z niewydolnością serca na tle Europy.
Czegoż my tam nie znajdujemy. A to, że polscy pacjenci otrzymują niewystarczająco wysokie dawki leków, czyli otrzymują nieoptymalną farmakoterapię [ ukryta sprzedaż], a to, że są częściej hospitalizowani i rehospitalizowani, [ sprzedaż usług] a to, że mają ograniczony dostęp do nowoczesnych terapii.
Czyli wniosek jest jasny i podany na końcu pracy: wydajemy na leczenie tych chorych 1.7 miliarda złotych rocznie i aż 92% wydajemy na hospitalizację. Innymi słowy musimy zwiększyć wydatki!
W tym samym czasie wpadł mi w ręce zupełnie inny artykuł. Artykuł ten to przegląd 305 randomizowanych badań opierający się na analizie stanu zdrowia 339 300 chorych.[ Harvard and Stanford University]. Autorzy analizowali czas przeżycia chorych w dwu grupach; tych biorących leki zalecane przez kardiologów, oraz tych chorych którzy zamiast leków prowadzili odpowiednie ćwiczenia rehabilitacyjne. Czyli wg polskich ekspertów byli pozbawieni fachowej opieki!.
W związku z tym, że w latach 2003 -2006 prowadziłem takie prace naukowe nad rolą ćwiczeń w rehabilitacji chorych po bypassach, resekcjach płuc nowotworowych, po zawałach, byłem bardzo ciekaw efektów opisanych w publikacji.
I co się okazuje? Okazało się, że odpowiednie ćwiczenia były bardziej skutecznie w określeniu punktów docelowych aniżeli farmakoterapia.
Prace analizowane przez uczonych z H&S University, porównywały jak podałem, czas przeżycia chorych i hospitalizacje czyli tzw. mocne punkty.
Ani leki typu betablokery, ani statyny stosowane nagminnie w chorobie niedokrwiennej serca przez kardiologów, ani łączne podawanie innych leków tzw. betablokerów i diuretyków, ani podawanie tzw. preparatów przeciwzakrzepowych nie miało istotnego znaczenia na czas przeżycia tych chorych.
Innymi słowy cała ta farmakoterapia jest funta kłaków warta z wyjątkiem uszczuplania istotnego portfeli pacjentów i NFZ. Musimy pamiętać, że NFZ na leki refundowane wydaje ok. 8 miliardów złotych, a z chorych prywatnych ściąga się ponad 17.5 miliarda złotych.
W tym samym czasie ok. 10 % ludzi w np. województwie pomorskim ma 5 złotych dziennie na życie.
Kardiolodzy obniżając sztucznie poziom cholesterolu pogarszają stan zdrowia chorego. Po pierwsze; obniżenie poziomu cholesterolu, a przypomnę jeszcze 40 lat temu uznawano za prawidłowy poziom cholesterolu równy 250 mg. I wiadomo było, że czym starszy człowiek tym wyższy musi być poziom cholesterolu z naturalnej przyczyny. Starszy osobnik nie produkuje hormonów płciowych, więc szlak metaboliczny bardziej się „prostuje.”
Kardiolodzy skupiając się na reklamówkach Big farmu zapomnieli o budowie serca. W sercu znajdują się dwa rodzaje włókien tzw. czerwone i białe, czyli włókna pracujące tlenowo i włókna pracujące beztlenowo. Normalnie zalecane ćwiczenia np. spacery, rowerek, spacery z kijkami, pływanie rozwijają głównie włókna pracujące tlenowo. Ale w czasie zawału czy też niedokrwienia mięśnia sercowego potrzebne są dobrze wytrenowane włókna pracujące beztlenowo. Stosowane w większości przypadków standardowej rehabilitacji ćwiczenia niestety ignorują ten fakt. Włókna umiejące pracować beztlenowo są zaniedbywane i kończy to się, po ustaniu pracy włókien tlenowych, zawałem mięśnia sercowego.
Nie znalazłem także żadnej pracy naukowej kardiologów z pomiarami stężenia dwutlenku węgla w pomieszczeniach przebywających chorych. Norma Unii Europejskiej ustala poziom do 1000 ppm jako maksymalny, a optymalny do 800 ppm.
Nasze pomiary w szpitalach gdańskich wykazały, że średnio notuje się ok 3000 do 5000 ppm. Trudno się wiec dziwić, że osoby z dusznica bolesna maja zawały czy też inne zaburzenia pracy serca. Są po prostu przewlekle podtruwani dwutlenkiem węgla. W większości szpitali brak wentylacji.
[Normalne stężenie CO2 to 360-380 ppm, a ppm to part per million . Jednak jeśli w salach szpitalnych jest go dziesięć razy więcej , świadczy to o tym, że i innych smrodów (domyślnie - substancji szkodliwych) - jest dziesięć razy więcej - md]
Ledwo wspominam o tzw blokowiskach. W żadnym nie ma wentylacji. Łatwo to sprawdzić. Aby istniała odpowiednia wentylacja to komin powinien mieć minimum ok. 15 metrów. A proszę mi pokazać chociaż jeden blok , wieżowiec z takim kominem? Lub - mający wentylację mechaniczną?
[Konieczne jest wrócenie do praktyk WIETRZENIA całego mieszkania rano i wieczorem po 15 minut -- i nie zamykania, w miarę potrzeby, okien "na mur". MD]
Po drugie; cała teoria blaszki miażdżycowej jest wytworem fantazji pracowników Instytutu Rockefellera przed wielu laty.
Jeżeli przypomnisz sobie PT Czytelniku prosty sposób podlewania ogródka, to wiesz, że jeżeli ściśniesz wąż, którym podlewasz, to woda wytryśnie dalej. Blaszka miażdżycowa działa na zasadzie zmniejszenia średnicy naczynia czyli powoduje wzrost szybkości przepływu krwi. Już w latach 1980 Manfred von Arden udowodnił, że skrzeplina powstaje po zatrzymaniu krążenia a nie przed. Czyli skrzeplina jest skutkiem zawału, a nie przyczyną. Pomimo wielu godzin spędzonych na sali prosekcyjnej nie widziałem zgonu z powodu zawału z blaszką miażdżycową zamykającą światło naczynia w całości.
zrodlo dr Jerzy Jaśkowski
Zmieniony przez - Aleks w dniu 2016-01-30 13:20:12
Chcesz byc naprawde wielki.... to skup sie na swojej diecie
Potrzebujesz szybkiej i rzetelnej porady z zakresu treningu, dietetyki i suplementacji? Skorzystaj z porad naszych ekspertów!
Poprzedni temat
Przejście z cypionat na propionat?
Następny temat