Dremor prawie się nabrałem
tylko to też jest na takiej zasadzie, że rzadko takie coś się dzieje, czasami dużo mocniejsze ciosy i trafiane z dużo większą częstotliwością nie powodują urazów mózgu i oka jednocześnie jak to u Pettisa miało miejsce, trzeba przyznać, że miał pecha i trzeba przyznać też to, że RDA wyprowadził perfekcyjny i
mocny cios w tempo.
Woodley kontuzjował Conditowi kolano niskim kopnięciem a poszło w znak na skutek jego obalenia więc co prawda dzięki niemu wszystko, ale też ile na przeciętnej gali pada niskich kopnięć, mocnych i rzadko też się dzieje nawet Aldo Faberowi nie rozj**ał kolana/nie złamał nogi. Nie wiem czy oglądaliście walką RDA z Robem Emersonem na początkach jego kariery w UFC, RDA niskimi kopnięciami nogę mu złamał a ten dotrwał do decyzji.
Travis Browne z kolei skręcił kolano nie na skutek geniuszu Bigfoota tylko na skutek tego, że nie był (w sumie nadal nie jest, ale już jest lepszym) geniuszem uderzanych i po prostu źle postawił nogę kiedy wyprowadzał mocny cios i poszło.
Mimo wszystko to są słuszne zwycięstwa, dużo szczęścia w walce jest potrzebne, niektórzy mają więcej po prostu.
Jakby Reem rozj**ał Nelsonowi kolano tymi side kickami czy oblique kickami w kolano to też byłaby to jego zasługa zwłaszcza, że te kopnięcia w jego wykonaniu są bardzo mocne.
Ja natomiast jestem przeciwnikiem usprawiedliwiania fighterów, którzy wyszli z kontuzją do walki. k***a wyszedłeś do walki, jak wiedziałeś, że ta kontuzja ograniczy ci sprawność w stopniu znaczącym i nie jesteś pewny zwycięstwa to odpuść albo nie usprawiedliwiaj porażki. Jakby RDA przegrał, bo np los chciałby żeby liver kick Pettisa siadł celniej i mocniej i Pettis wygrałby jak z Cerrone i by się tłumaczyć zaczął, że to przez kontuzje to bym też to miał to w dupie.
Nawet Badr Hari (where you at bane!?) kiedyś powiedział, że nie lubi usprawiedliwiania porażek i skoro się wyszło do walki to powinno się znać możliwe konsekwencje.
Zmieniony przez - Steven0 w dniu 2015-03-19 13:24:20