@ Masao
Moj styl to tez Shotokan, pisalem juz przeciez ze moim sensejem byl kwiat polskiego karate, chyba nie trudno sie dyomyslec o kogo chodzi. Juz w czasach mojej mlodosci trenerzy nie przebierali w srodkach, a ich samochody - marzenie. Jak sie zejzdzali na Gasshuku w Czluchowie to jakby sie na targach motoryzacyjnych bylo. Bylo kto nie mial czarnego pasa, obowiazywalo wyksztalcenie przynajmniej wyzsze, szychy byly lekarzami. Ale dla mnie wtedy nie mialo to znaczenia, treningi byly ciezkie i harowac trzeba bylo. Srednio co pol toku seminarium z Prof. Ilja Jorga z Belgradu, albo z Sensej Hiroshi Shirai, a juz na pewno raz na 2 lata z Hidetaka Nishiyama (R.I.P.). Ale wtedy karate bylo jeszcze pionierskie w Polsce, i zarzad PZKT mial bat nad dupa. Dla nas bylo seminarium, a dla szych kontrola, jak sie
karate w Polsce rozwija, czy poziom jest na odpowiednim poziomie, czy wartosci etyczne sa zachowane itd. Pozniej zaczal sie rozlam, czasc poszla w kierunku Shotokan - sportowego, czesc zostala przy tradycyjnym, i zeby sie wyrozniac zaczeli uzywac nazwy Shotokan / Fudokan. Wiadomo ze sporo ludzi zrobilo stopien mistrzowski, i widzieli w tym niezly biznes, trening karate tradycyjnego byl za ciezki to go uproscili zeby miec trenujacych i ich skladki. Roznice widac w treningu, w sportowym karate ma sie pozycje ale sie skacze, w tradycyjnym pozycja jest stabilna, energia dla techniki wychodzi z podloza do biodra i pozniej albo w nogi, albo w barki i do rak. Pamietam jak spytalem sie Nishiyamy skad mam wiedziec ze moja pozycja jest dobra, powiedzial ze jak bede czul parkiet na poziomie bioder to jest ok. W karate sportowym trening nie jest tak mozolny, w tradycyjnym techniki sa powtarzane do bolu. Teraz widac co z karate sie zrobilo, ogromny osrodek Nowa Wies, trenerow czesciej widac w garniaku jak w kimonie. To sa realia, karate ulega komercjalizacji. Kto dzis bedzie, na schodach, trzymany za kostki nog, pomki na seikenach robil. Przeskoczy 1-moze 2 stopnie i zrezygnuje z treningu, poszuka czegos latwiejszego. W ktorej szkole sa jeszcze porzadne makiwary, w wiekszosci zamieniono je na worki. Ktos kto nigdy nie cwiczyl na makiwarze nawet sobie sprawy nie zdaje jaka duza roznica jest w samym treningu. Worek sie buja i nie sprezynuje uderzenia z powrotem, w reke i kosc, na worku nie nauczysz sie zamykac oi-tsuki w barku i biodrze. Nawet oddech jest inny przy obu urzadzeniach. Czasy sie zmieniaja, ludzie i wartosci tez.