Dawno nie pisałem, ale dopiero wczoraj późnym popołudniem wyszedłem ze szpitala, a wcześniej nic się u mnie nie działo, więc nie było sensu pisać. Udało mi się załatwić pobyt w szpitalu po znajomości. Kuzyn mamy jest gastrologiem w Turku i z polecenia miałem super salę, z nowymi meblami i własną łazienką. Badania też miałem wykonywane przez niego, więc z pierwszej ręki dowiadywałem się co i jak. Wykonano mi pobranie krwi, moczu, prześwietlenie klatki piersiowej, usg jamy brzusznej, nerek i wątroby oraz dwa bardzo nieprzyjemne badania, o których nie chcę rozmawiać xD Okazało się, że mam: zapalenie żołądka, coś niezbyt groźnego z prawymi oskrzelami i złogi/kamienie w woreczku żółciowym. Do tego miałem wycięty polip z jelit i mam bardzo podwyższone próby wątrobowe, więc może się jeszcze okazać, że wątroba rozwalona, ale wyniki dopiero za jakieś 2 tygodnie. Jeśli za miesiąc okaże się, że wątroba nadal szwankuje i mam więcej kamieni w woreczku to czeka mnie operacja. 3 dni prawie nic nie jadłem, tylko zupy. Schudłem chyba z 3 kilo jak nic, bardzo się odwodniłem po lekach, które dostawałem. Dopiero dzisiaj zacząłem coś podjadać już konkretnego. Ostatnich kilka tygodni było bardzo w kratkę. Ogólnie nie trenowałem, nie dawałem rady, bóle były dosyć mocne, dużo opuszczałem zajęć, dieta totalnie w cały świat. Jeden dzień zjadłem tylko jedną kanapkę, bo źle się czułem, a na drugi wpadało coś fajnego, bo lepsze samopoczucie. Waga teraz jakieś 100 kg. Ogólnie lekarze mówią, że to od supli, monotonnej diety i wysiłku fizycznego. Z jednej strony nie chce mi się wierzyć, bo niektórzy ludzie ćwiczą hardkorowo, jedzą monotonnie po 5000 kalorii dziennie, a chemii w swoich szafkach mają więcej niż Skłodowska-Curie w swojej pracowni a żyją. Z drugiej strony wszystko zaczęło się od kiedy zmieniłem
suplementy na bardzo tanie i niesprawdzone, bo udało mi się dorwać coś za parę złotych albo wygrać jakiś konkurs, kiedy zmieniłem moje IIFYM na monotonną dietę kulturystyczną i kiedy zacząłem majstrować przy treningach. Nie wiem czy to od tego, ale wracam do swoich pierwszych i chyba najlepszych założeń i nawyków. Dlatego mam kilka postanowień na nowy rok:
- wracam do IIFYM, naturalnie znajdą się tam produkty zdrowe, ale jak nie będę miał kasy na kurę to wyciągnę białko i z serka wiejskiego, będę liczył kalorie nawet z jedzenia z McD czy innego gówna, kiedyś tak robiłem i wychodziło mi na dobre. Poza tym, śledzę Szmexyego, podziwiam go za taką formę będąc naturalem i jadąc na IIFYM.
- robię formę dla siebie, typową plażówkę, jeśli kiedyś uda mi się zrobić fajną sylwetkę to pomyślę o czymś więcej, jak nie to porobię sobie kursy na trenerów i będę przeciętnym trenerkiem z siłki, który zarabia sobie na życie w sposób jaki lubi.
- przez grudzień wracam powoli na siłownię, bo biorę mega mocne leki i cały dzień śpię, więc muszę na nowo się przyzwyczaić. Będę sobie robił FBW, żeby wrócić do 'pompy', od stycznia redukcja, zmienię na split 4-5 razy w tyg jak kiedyś, bez zbędnego kombinowania, idę na trening robię wszystko na maksa co założyłem i nie bawię się w nie wiadomo jakie systemy trenowania.
- i najprawdopodobniej nie będę sobie z niczego rezygnował. Mam tu na myśli takie rzeczy jak tatuaże, kiedyś marudziłem, że z rękawami nie będę wiarygodny dla sędziów itp. Pierdziele, będę chciał strzelić rękaw jeden drugi, plecy czy coś to robię. Nie będę rezygnował ze swoich poglądów i hobby dla innych spraw takich jak siłownia. Nie będę zawodnikiem to trudno.
- i rezygnuję z for internetowych. Jak zaczynałem tą zabawę to myślałem, że więcej się nauczę, ktoś mi coś podpowie itp. Oczywiście też tak było, ale ja jestem za bardzo podatny na wszelkie rady. Ktoś mi coś mówi, ja zmieniam swoje założenia, zaraz ktoś inny znowu coś doda, ja znowu kombinuję. Tested mnie nie zna, a po krótkiej obserwacji stwierdził, że jestem kombinator. Od tamtej pory wziąłem sobie to do serca i postawiłem, że muszę skupić się na sobie. Mam fajną wiedzę, ale jej nie wykorzystuję. Pora to zmienić. Dziewczyna, mój kolega który ze mną trenuje, mówią mi, że od kiedy zacząłem pisać na forach to przestałem samego siebie słuchać i wychodzi mi to na gorsze. Niby to hejty powinny podcinać skrzydła, a okazuje się, że na mnie gorzej wpływają rady i pomoc.Takim jestem człowiekiem i tego nie zmienię. Oczywiście będę śledził dzienniki Adama, bo to kopalnia wiedzy i Szmexyego, bo stosuje IIFYM i chętnie podpatrzę jak sobie radzi, żeby się powzorować.
Zobaczymy jak to wyjdzie. Jak zaczynałem to takie miałem założenia i wychodziło mi to na dobre. Teraz pora do tego wrócić, żeby w końcu zacząć jakoś wyglądać i cieszyć się fajną sylwetką. Jak będzie, nie wiem. Na bank będę zaglądał na forum, ale nie wiem czy będę pisał. Na pewno jeśli uda mi się odkryć w końcu 6pak, to się pochwalę. Pewnie napiszę coś jeszcze za miesiąc jak się dowiem co z tą wątrobą.
michalwezyk
Cielu7
Doris.K
Rokko
