Postanowiłem coś w końcu zmienić, zacząć się ruszać, żeby zrzucić parę kilogramów. Generalnie wykupiłem sobie karnet na siłownię, trochę porzucam żelastwem, porobię aerobów i myślę że będzie spoko.
Ogólne założenia
Tak jak wyżej wspomniałem, jakieś 15 kilogramów w dół, żeby spalić oponkę. To po pierwsze. Po drugie, chyba muszę zacząć przyjmować więcej kalorii, bo po tym co dziś przyjąłem (orientacyjnie) wyszło tego raczej stanowczo za mało. Koniec z jedzeniem śmieci (różnego rodzaju pizze itd), więcej zdrowego, racjonalnego jedzenia, żadnych zapychaczy itd. Do tego treningi na siłowni + aeroby 3x w tygodniu a raz w tygodniu trening rekonstrukcji historycznej (walczę włócznią).
Waga
Ważyłem się dziś rano. 95kg. A przy moim wzroście 183cm powinno to być w granicach 80 kg.
Dieta
Dziś bardzo czysto ale i... Za mało, stanowczo za mało. Ale o dziwo nie chodzę głodny w przeciągu całego dnia. Nie wiem jakim cudem...
Trening
Pokręciłem trochę aerobów + trening siłowy (fbw)
1 A: wiosłowanie sztangielką jednorącz 4 serie x 10 powtórzeń
1 B: wyciskanie sztangielki jednorącz, stojąc 4 serie x 10 powtórzeń
1 C: wykroki ze sztangą lub sztangielkami 4 serie x 10 powtórzeń
Z tego co maszyna do aerobów wskazywała spaliłem jakieś 640 kcal. Biorąc pod uwage ile kcal przyjąłem w ciągu dnia to mam deficyt ogromny, muszę to zmienić. Jakieś rady odnośnie tego?