GSP jest po prostu fajnym,milym gosciem,a tacy czesto nie odczuwaja przyjemnosci z okladania innych. wiadomo,ze to nie jest tak,ze ma problem z uderzaniem kogos,czy,ze sie do tego zmusza,bo ja np tez jestem milym gosciem ,a jednak chocby z samej checi wspolzawodnictwa lubie komus wpyerdolic na macie JESTEM ZWYCIENFSCOM! (i przy okazji diamentem)
sa jednak zawodnicy tacy jak Belfort,Aldo i w zasadzie 308 innych,ktorzy jak poczuja krew,to wpadaja w taki szal berserkera,ze tak jak niedoszly(przyszly?) mistrz swiata-Pudzian,ciezko jest ich oderwac od przeciwnika. Żorż? no tak nie do konca. problematyczne jest to,iz GSP ma ksywke "RUSH" ,no i ze kiedys walczyl duzo agresywniej,ale to po prostu nie jest stereotypowy zwierzok-zabijaka,o to mi chodzi tylko i wiadomo,ze mozna sie z tym nie zgadzac
nawet ta sytuacja,gdzie mial problem z okiem i w przerwie miedzy rundami wygladal na tak spanikowanego,ze az mi go bylo zal. wiadoma sprawa,sam go bronilem w dyskusji po gali,bo wiele osob po nim cisnelo,ze smial o tym wspominac,dac nudna walke i po niej narzekac,a latwo komentowac sprzed ekranu komputera nie bojac sie o swoj wzrok. ale mimo wszystko,przy tej adrenalinie i poziomie agresji+oktagonie wypelnionym po brzegi testosteronem wielu zawodnikow mialoby chwilowo wyjyebane,a George przezywal to okrutnie. moze to akurat zaden argument ale jakos mi utkwil w pamieci ten wyraz twarzy Żorża myslacego w tej chwili juz tylko o swoim oku i takiego,nazwijmy to,przerazonego.
co nie zmienia faktu,ze od paru lat jest zbyt dobry,zeby ktokolwiek mu realnie zagrozil. zobaczymy teraz