nie ma mnie ostatnio na
SFD bo ciagle na rowerze i przy lopacie, od czwartku do niedzieli caly dzien kopalem, rabalem drzewo, jezdzilem z taczka, dostalismy miejscowe pod budowe hopek itp.
na razie mam taki 2 hopy 4-5 metrowe (odleglosc od wybicia do ladowania) i zrobilismy cos ala skocznie jak malysz, zalaczam rysunek, tylko ze to wybicie jest w gore, wczoraj skakalem, bania porysowana, kregoslup mnie boli, kuleje bo mam siniaka o srednicy 10 cm na udzie po tym jak 2 razy tam skakalem przelecialem 8m, wyladowalem o pozniej trzesie i nie utrzymalem kiery raz gleba lagodna a za drugim razem 3 salta z rowerem do przodu (podobno fajnie wygladalo), kolo znowu rozwalone, predkosc na wybiciu to 50km/h, ale koles ktory jest 5 w 4x na polske (Korzeń) chce skoczyc 15 metrow
zycze mu powodzenia bo ja nie daje rady przy osmiu metrach
Doradca w dziale Sporty Extremalne
"Tylko dwie rzeczy są nieskończone: wszechświat i ludzka głupota, chociaż co do pierwszego nie mam pewności" -Albert Einstein