kopia z dziennika:
Środa 24-04-2013
Dieta b/t/w/kcal: 233/58/205/2282
Trening FBW:
1. Barki -
wyciskanie, sztangi zza karku: 12x20 12x30 12x35 12x35
2. Barki - unoszenie bokiem, maszyna: 12x35 12x35 12x35
3. Klata - dipsy: 12 12 12
4. Klata - rozpiętki: 12x9 12x9 12x9
5. Plecy - ściąganie do karku, szeroko, nachwyt: 12x45 12x45 12x45
6. Plecy - ściąganie poziomo: 12x45 12x45 12x45
7. Biceps - uginanie sztangi stojąc: 12x20 12x20 12x20
8. Plecy - ławka rzymska: 15xcc 15x10 15x10
9. Brzuch - spięcia maszyna leżąc 9 sztabek 15 15 15
10. Brzuch - unoszenie kolan w podporze 15 15 15
Czwartek 25-04-2013
Dieta b/t/w/kcal: 216/75/180/2263
Aero:
marsz, avs 6km/h, 20 minut
rower 50 minut, 16km, 33 minuty w tętnie >130
Wczoraj postanowiłem wyciągnąć rower i przejechać się w plener. Wszystko szło dobrze dopóki nie dojechałem do remontowanej ścieżki rowerowe, na której ktoś postanowił zedrzeć dotychczasową nawierzchnię i pozostawić kamienie. Po kilku metrach na kamieniach chciałem zmienić podłoże i wjechać na ulicę przecinając chodnik. Niestety na drodze stanął krawężnik, którego przyatakowałem pod zbyt ostrym kątem i w efekcie była niezła wywrotka. Straciłem równowagę, nie zdążyłem wyciągnąć nogi z noska żeby się podeprzeć i pierdut. Efekt wstępny: stłuczony i zdardty o krawężnik piszczel, obite kolano i lekkie rysy na lakierze
. W nocy niestety doszedł jeszcze ból nogi w kontuzjowanym biodrze i pachwinie
. Ledwo podnoszę nogę, chodzę jak paralityk i w efekcie wyeliminowałem się z aerobów na minimum kilka dni. Jednym słowem lipa. Jak nie przejdzie przez kilka dni to będę musiał sprawdzić czy coś w biodrze mi się nie pogorszyło co by było zdecydowanie najgorszym scenariuszem.
Wniosek: rowerek stacjonarny jest bezpieczniejszy
.
Dzisiaj ostatni trening (jak uda mi się dotrzeć na siłownię
) i wyjeżdżam na kilka dni więc raczej nie będzie wypisek.
pozdro