apokalipsaja z perspektywy czasu widzę, że można osiągnąć podobne rezultaty- przynajmniej do pewnych, raczej dużych granic- z treningiem obliczonym nawet na pewien luz, a umieranie zostawmy sobie na czasy gdy taka mozliwość rozwoju się wyczerpie albo bardzo znacznie ograniczy; jednakże trudno tookreślić bez sprawdzania, trzeba więc kombinować, jednak zaczynając od niższego pułapu- no bo inaczej trudno byłoby określić ową granicę...
Zgodzę się - szczególnie dla mniejszych mięśni do pewnego momentu nie będzie konieczne rzucanie się na jakiś hardcore. Natomiast zmuszenie dużych partii do rozwoju na małych ciężarach to droga przez mękę. Przerabiam to właśnie dla nóg. A ja tylko chcę wrócić do obwodu jaki już miałem. Idzie to bardzo bardzo wolno, bo uważając na kręgosłup nie przekraczam obecnie 140 kg. Dokładam za to mega dużo powtórzeń - w tym momencie 21 w rozgrzewce i docelowych seriach na 120 kg. To poniekąd też jest hardcore - tylko taki troszkę mniejszy. Wolałbym wracać do formy robiąc 200 x 8 w seriach jak to drzewiej bywalo, ale gnaty nie pozwalają.
No i macie rację, że pojęcie ciężki trening zależy od punktu w jakim się każdy ćwiczący znajduje. Ale jednak ogólne cechy trenigu lekkiego i bardzo ciężkiego da się jednak wskazać.
BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!