dzięki Ci
mis za info i wsparcie.
coś mi przerwa nie posłużyła bo mi się zebrać nie chciało żeby w ogóle pójść na siłkę po prawie tygodniu nieobecności, ja z charakteru raczej obowiązkowa dziewczyna jestem, więc wcześniej chodziłam regularnie i nawet jak coś mi wypadło to kombinowałam żeby te 3 razy w tyg trening był i powiem, że się wkręciłam w to, tylko wczoraj ten brak postępu mnie podłamał. Nie dość, że do żelastwa siły nie miałam to jeszcze na bieżni się zasapałam, nie wiem czy to jest możliwe ale mam powiększoną tarczycę i jak mi tętno skoczy to mam wrażenie, że ona mnie dusi
Nie lubię też jak trener się przygląda bo wiem, że on trochę innego wyznania jest. Widzę jak treningi personalne dziewczynom robi i trochę na innych założeniach je opiera i myślę, że jego metody też są dobre, pierwsze co od niego usłyszałam to, że 80% tego jak będę wyglądała robi dieta, a nie treningi, więc wie co robi, ale mnie na razie na personalny nie stać i muszę pasożytować na wiedzy naszych adminek
Jako, że jestem chyba jedyną kobietą na siłce, która z personalnego nie korzysta, a zapuszcza się w strefę wolnych ciężarów to on się stara mi trochę pomóc ale, że ma trochę inne metody to głupio wychodzi bo on ma dobra wolę, a ja go olewam.. Wczoraj np tłumaczył kolesiowi, że
martwy ciąg jest bardzo kontuzjogenny, więc ja też go muszę tak trochę w ukryciu robić..
Z tych też względów zastanawiam się nad przerzuceniem treningów na domowe, niestety mam 2 nieduże pokoje, już i tak sporo dziwnych rzeczy w szafach pochowane, więc nie wiem czy zagracać mieszkanie.. chociaż sztanga pod łóżko wejdzie
Mogę zwędzić bratu piłkę i regulowaną sztangielkę do 10kg, musiałabym dokupić drugą i te gumy, na razie może by starczyło, większy problem z aerobami, orbitrek niby stoi u mamy ale to chyba nie wystarczy..
Tylko czy bez opłaconego karnetu i z mężem w domu będę taka sumienna? Trochę szkoda też tego pakernianego klimatu bo w gruncie rzeczy polubiłam go
P.S. jeesu ale smęty
Zmieniony przez - serenita w dniu 2013-04-03 10:40:27