Odchudzanie to temat, który dotyczy wielu z nas. Prawie każdy kiedyś chciał zrzucić, choć kilka kilogramów, czy to dla zdrowia, czy dla uzyskania większego zadowolenia ze swojego wyglądu. Zdawałoby się, że temat ten dotyczy głównie starszych nastolatków oraz dorosłych a okazuje się, że także i dzieci. Co więcej, coraz więcej dzieci i nastolatków chce schudnąć i podejmuje ku temu kroki.
Rosnące kilogramy i presja na odchudzanie
Naukowcy już jakiś czas temu postanowili zgłębić ten temat, czego efekty zostały opublikowane w Archives of Disease In Childhood. W badaniu przyjrzano się 34 000 dzieci i nastolatków w wieku od 8 do 17 roku życia w latach od 1997 roku do 2016. Okazało się, że aż 26,5% badanych w latach 2015-2016 zgłosiło, że dokonywało prób schudnięcia. Dla porównania, w latach 1997-1998 było to 21,4%.
Z drugiej strony, mówi się też o rosnącym wskaźniku otyłości wśród dzieci i nastolatków. Powodem tego jest swobodny dostęp do przetworzonego jedzenia i stosunkowo niska aktywność wynikająca z wielu różnych czynników, ale nie da się ukryć, że częściowo odpowiadają za to urządzenia mobilne, dzięki którym niektórzy nie widzą potrzeby, żeby się ruszać.
Przeczytaj koniecznie:
- Gotowa dieta odchudzająca i trening z hantlami dla nastolatka
- Dieta odchudzająca dla nastolatki - zasady, jadłospis
- Forma plażowa dla nastolatki - jak wyglądać dobrze na plaży?
Ciekawostką jest to, że liczba dzieci i nastolatków zgłaszających próby odchudzania rośnie w szybszym tempie niż kilogramy prowadzące do nadwagi lub otyłości. Nadmienić trzeba, że sama próba odchudzania nie oznacza tego samego, co osiągniecie sukcesu w sprawie. Stąd najprawdopodobniej takie, a nie inne dane. Domyślić się natomiast można, ile frustracji za tym idzie, a być może i zaburzeń odżywiania.
Niepokojący trend - odchudzanie przy braku nadwagi
Ponadto, dane naukowców wykazały, że te próby odchudzania nie dotyczą tylko osób z nadmiarowymi kilogramami. Wyraźnie zwiększa się liczba odchudzających się dzieci i nastolatków, których masa ciała jest prawidłowa. Mówiąc dokładniej, wzrost wyniósł od 9% do 39,3% wśród osób, które uznano za osoby z nadwagą, od 32,9% do 62,6% wśród osób uważanych za otyłych i od 5,3% do 13,6% wśród osób, które uznano za osoby o prawidłowej wadze. Wzrost zanotowano także wśród chłopców.
Nasuwa się zatem pytanie, dlaczego aż tyle dzieci i nastolatków o prawidłowej masie ciała chce się odchudzać. Naukowcy doszli do wniosku, że wszyscy powinni popracować nad przekazem informacji, które mogą docierać do młodych ludzi. Najwyraźniej nie promuje odpowiedniego komunikatu zdrowotnego. Nie da się ukryć, że obecnie najbardziej wpływowe są social media, ale też wzorce, jakie dzieci otrzymują od dorosłych w swoim otoczeniu.
Naukowcy podkreślają jednak, że potrzebne są dalsze badania, żeby lepiej zrozumieć ten mechanizm. Na chwilę obecną mają fakty w postaci liczb i pewne spekulacje.
A co my jako dorośli możemy zrobić w tej sprawie?
Z pewnością warto nieco bardziej obserwować nasze dzieci. Nie śledzić, ale obserwować i się nimi interesować. Warto zadbać o jakość ich odżywiania, a także zachęcać do sportu i to w jakiejkolwiek postaci. Wprowadzenie zdrowych nawyków i dobrej relacji z jedzeniem oraz swoim ciałem może pomóc uniknąć prób odchudzania, kiedy nie są potrzebne lub schudnąć zdrowo, kiedy rzeczywiście są ku temu powody.
Źródła:
- https://medicalxpress.com/news/2022-07-children-aged-weight-decade-healthy.html
- https://www.theguardian.com/society/2022/jul/18/alarming-rise-in-children-trying-to-lose-weight-in-england-say-experts
- https://www.cdc.gov/obesity/data/childhood.html#:~:text=For%20children%20and%20adolescents%20aged,to%2019%2Dyear%2Dolds.
- https://www.who.int/news-room/fact-sheets/detail/obesity-and-overweight
Dużo krzywdy dzieciom robią sami rodzice, na przykład jeśli matka bez nadwagi przegląda się w lustrze i robi krytyczne uwagi na temat swojego ciała typu "muszę schudnąć", "jestem za gruba" - to daje własnemu dziecku chory komunikat i sygnał, żeby robiło to samo...
Trzeba mocno ugryźć się w język, zanim z powodu jakiegoś drobnego fałdka powie się coś takiego, bo dzieci podchwytują taki TOKSYCZNY komunikat, świadomie lub jeszcze gorzej nieświadomie.
Najtrudniejsza część zapobiegania nadwadze u dzieci i nastolatków polega na nawiązaniu dobrej relacji z WŁASNYM ciałem, jakie by ono nie było... Jeśli jest ok, okazujemy dumę i zadowolenie, podkreślamy zdrowe metody, które nam w tym pomogły.
Jeśli jest coś do zrobienia - nie sączymy jadu i nienawiści do własnego ciała, tylko pokazujemy, że jesteśmy zmartwieni jego stanem i musimy się nim troskliwie i z miłością zająć...
Uczymy też dziecko zdrowego dystansu do wyglądu, szanowania urody swojej jak i innych ludzi (bez nadmiernego skupiania się na tym) i tolerancji dla osób z problemem nadwagi, żeby nie stało się katem dla dzieci, które sobie z tym nie radzą...
Ciężka praca na wiele lat.
"Dużo krzywdy dzieciom robią sami rodzice..."
Większość z nas to naśladowcy, także dzieci. Sądzę jednak, że nastolatki bardziej naśladują rówieśników niż rodziców, ich otoczenie ma na nich większy wpływ niż rodzice.
Zgadza się, że etap bycia nastolatkiem jest specyficzny i często łączy się z negowaniem tego, co wyniosło się z domu rodzinnego i podchwytywaniem zachowań rówieśników czy innych ludzi.
Zauważ, że z tego też płynie jakaś nauka dla rodziców - ZANIM dziecko wejdzie w ten okres buntu, wpoić mu taką wiedzę i rozjaśnić temat na tyle, żeby w okresie dojrzewania samo umiało "oddzielić ziarno od plew" i nie zaczęło kopiować rzeczy niebezpiecznych czy głupich.
Dodatkowo wydaje mi się, że jeśli sami umiemy zapanować nad sylwetką i od małego przekazujemy dziecku informacje jak należy traktować ciało (jaka dieta, czego unikać, jak się odnosić do ciała i jego ewentualnych niedoskonałości) i jeśli to dziecko WIDZI że panujemy nad tematem i jesteśmy zadowoleni z efektów - to będzie nam ufało w skuteczność NASZYCH metod i nie będzie wcale skore, żeby robić coś drastycznie innego - nawet jeśli się chwilowo buntuje.
Dzieci są bardzo spostrzegawcze i logiczne i jeśli dajemy im spójny przekaz - że tak należy robić i sami tak robimy i mamy widoczne efekty - to nie podchwycą metod koleżanki, która sama ma nadwagę, a jej mama jeszcze większą.
Prywatnie: widzę pozytywny wpływ swojego wcześniejszego podejścia na 13-letnią córkę. Wiele czasu poświęciłam zanim dorosła do tego wieku na tłumaczenie jej skąd się bierze nadwaga, dlaczego jedne pokarmy są zdrowe a inne nie... Dlaczego inne dzieci są grube albo chore. Dlaczego nie wolno się z nikogo śmiać, jeśli gorzej wygląda...
A zaczęłam kiedy była malutka.
Teraz jest zadowolona ze swojego wyglądu i sama widzi, że to co mówiłam ma sens i faktycznie niektóre dzieci są zbyt otyłe lub niedożywione.
Nie tak prosto teraz namieszać jej w głowie na ten temat :). Ma po prostu solidną bazę i żywe dowody, że to działa, także w lustrze.
Muszę przyznać, że wcześniej chwilami panikowałam na ten temat, jako ktoś, kto sam w młodości miał przejścia z odchudzaniem... Bałam się, że niechcący "sprzedam" jej jakieś złe wzorce lub będę zbyt rygorystyczna i przez to ona jeszcze bardziej zapragnie tych fast-foodów i niezdrowych przekąsek, którymi jest otoczona.
Dlatego nie zabraniałam w 100%, tylko tłumaczyłam że można raz na czas, ale jak najrzadziej...
Tak samo uczyłam ją, że odchudzanie jest niepotrzebne, kiedy ma się zdrową dietę i można tym odchudzaniem rozregulować sobie organizm.
I ona teraz rozumie, że niektóre koleżanki robią sobie krzywdę źle jedząc, a potem się odchudzając głupimi metodami.
Może to "wychowanie dietetyczne" nie wyszło mi idealnie, ale całkiem dobrze i wiem, że warto było się postarać, chociaż otoczenie było skrajnie nieprzyjazne...
Dobry przykład i logiczne argumenty podziałały.
Jeśli ktoś ma młodsze dzieci i ten sam dylemat (że przedszkole, szkoła, rówieśnicy je popsują) - radzę się nie bać, tylko konsekwentnie od najmłodszych lat przekonywać do swojej wizji.
I pamiętać, że ważniejsze jest co robimy, niż co mówimy - jeśli powiem, że trzeba lubić własne ciało a potem zacznę kląć i narzekać przed lustrem, to niestety zawaliłam sprawę - bo dziecko naśladuje też postawy emocjonalne i może przejąć to samo.
Widziałam przykłady 7-8 letnich dziewczynek, które na wzór swoich mam się odchudzają, chociaż nie ma z czego, nie jedzą po 18 i wygłaszają komentarze żywcem jak swoje matki...
Kobiety mają tendencje do okazywania niezadowolenia ze swojego obiektywnie dość szczupłego ciała i muszą pamiętać, że dzieci patrzą... Jeśli nie chcesz by Twoje dziecko wpadło kiedyś w anoreksję czy bulimię, to uważaj, co mówisz i robisz.
Z chłopcami jest oczywiście podobnie.
@MMA nie traktuj tej wypowiedzi jako wykładu dla siebie :) ; napisałam z myślą o innych rodzicach, którzy może wahają się co robić i boją tematu odżywiania dzieci.