Jest ona wypadkowa paru czynnikow:
- Zawsze cwiczylem obwodowo i taka tez jest moja rozgrzewka.
- Uwazam, ze nalezy sie rozgrzac ale nie zmeczyc.
- Uwazam, ze rozgrzewka winna byc specyficzna pod cwiczenia.
Przyklad:
Mam w planie robic takie obwody:
- 10 x wyciskanie zolnierskie
- 10 x martwy ciag
- 10 x wioslowanie jedna lapa w opadzie (czyli tu w sumie 20 ruchow)
Moja rozgrzewka wyglada wiec tak:
Pierwszy obwod:
- 15 x wyciskanie zolnierskie, sam gryf, powoli, dokladnie, pelny zakres.
Bez wiekszej przerwy natychmiast przechodze do
- 15 x ciagi, lekko, 20-40kg, powoli, dokladnie, pelny zakres.
Znow bez wiekszej przerwy przechodze do
- 15 x wioslowanie jedna lapa lekko (czyli 30 powtorzen), powoli, dokladnie, pelny zakres.
Drugi obwod rozgrzewkowy robie po minucie, dwoch:
- 10 x wyciskanie zolnierskie, 70% docelowego obciazenia, minuta przerwy
- 10 x ciagi, 70%, minuta przerwy
- 10 x wioslowanie, 70%
Po dwoch, trzech minutach przechodze do obwodow jak powyzej
z docelowym obciazeniem treningowym.
Dlaczego tak?
Zrobienie takich dwoch obwodow w takim tempie trwa nie wiecej niz
10min i robi jednoczesnie za kardio. Blyskawicznie podbija krazenie,
i co wazniejsze, w partiach ktore bede obciazal. Mam wszystko
w jednym bez przeginania i moge wejsc na wlasciwe obciazenie calkiem
ale rozruszany. Maksimum efektu przy minimum czasu.
Taka luzna uwaga na koniec, nigdy nie siadam w trakcie treningu.
Jak mam odpoczac minute, dwie, chodze albo stoje i robie lekkie
wymachy/ruchy.
Run Forrest, run!