L-karnityna nie odchudza, tylko doprowadza wolne kwasy tłuszczowe do pieca, czyli mitochondriów komórkowych. Żeby coś mieć z tych pieniędzy, muszą być spełnione warunki: potrzeba spalania wkt, czyli wysiłek tlenowy, wysoki poziom wkt we krwi, czyli wysiłek musi być długotrwały, i porcja min. 2g L-karnityny, żeby w ogóle ją poczuć w działaniu
. Świetnie się sprawdza np. na długich wycieczkach w góry. Typowe FatBurnery to witaminy z grupy B: cholina i inozytol, które są z kolei potrzebne do syntezy lecytyny, która dopiero jest właściwym spalaczem tłuszczu w 'piecu'
(już 100lat temu napisano, że 'tłuszcz spala się w ogniu lecytyny' co jakiś 'uczony'
przetłumaczył na 'w ogniu węglowodanów'
; sama lecytyna jako suplement z kolei jest wg. mnie najpierw trawiona na czynniki pierwsze i resyntetyzowana). Stąd działanie L-karnityny i FB jest synergiczne. Przyjmowanie ich jednak np. na 1godz sesję aerobów jest mało odczuwalne. Jeszcze w miarę kasy można użyć dobrze wchłanialnego Carnitarginu (w ampułkach), za 120zet byłyby 4x10 ampuły, ale trzeba ich brać po 2, więc starczy na 20 treningów
"Wszystko jedno gdzie się żyje,
Raz się chudnie, raz się tyje..."