Wracam do siłowni po długiej przerwie i od razu pojawia się problem, a mianowicie nie mogę zrobić poprawnie technicznie przysiadu ze sztangą na barkach. Ba, nie mogę zrobić prawidłowo przysiadu bez jakiegokolwiek obciążenia, w skrócie - kalectwo:D
Na szeroko rozstawionych nogach i stopach skierowanych na zewnątrz jestem w stanie zrobić pełny przysiad, ale mimo wszystko pochylam całe plecy do przodu. Przy nogach rozstawionych na wysokości barków to już w ogóle tragedia, schodzę do kąta jakies 100* i kapa, łamie się w przód i w zasadzie plecy są prawie równoległe do podłoża...
Znam jednostki które mają taka przypadlość ale to na jednej ręce stolarza można ich policzyć.
Znalazłem takie coś w temacie dla trójboistów:
PROBLEM 2
„PUSZCZA" GRZBIET, POCHYLASZ SIE DO PRZODU
SŁABE OGNIWO: prostowniki grzbietu (należy zwrócić baczną uwagę, który odcinek grzbietu właśnie nawalił i wtedy będzie wiadomo co z tym robić). Nieprawidłowa technika (łokcie uniesione do góry i w tył oraz/lub ruch rozpoczęty ruchem wyprostu kolan)
CO Z TYM ZROBIĆ: Oczywiście wzmacnianie mięśni prostowników grzbietu. Trzymać łokcie niemalże pionowo pod sztanga. Ruch do góry rozpoczyna sie ciagnąc głowa w tyl oraz cisnąc barkami/plecami w sztangę (a NIE rozpoczynając ruch od wyprostu kolan).
Jak to rozumieć, macie jakieś pomysły jak to poprawić, ogólny stretching może? Na chwile obecna podkładam pod pięty deskę to mi pomaga zachować równowagę bo bez deski tracę równowagę i lecę do tyłu.