żadnych paralizatorów. Jeśli nawet będziesz miał odwagę tego użyć, to później na 100% będą cię ścigać. Napiszę ci tak: Gdybym był z 5 kolegami i gdybysmy zaczepili jednego niskiego koleżkę, a on by mnie przed kumplami sparalizatorował
, to już na drugi dzień szukałbym go z bejzbolem z grupą 10 koleżków.
Oczywiście to żart co do mojego udziału w takim idiotyźmie, ale chcę zilustrować, że takie działania nie mają sensu.
Boks będzie dobry, ale psychika też jest ważna i tysiące innych czynników. Myślę, że wszystko zależy od indywidulanych umiejętności rozwiązywania problemów przy pomocy mózgu, a nie pięści. Niby do zabijaki na osiedlu koleżkowie czują respekt, ale też do czasu. Sugeruję, abyś tym "nowym wrogom" z osiedla postawił jakieś winko czy flaszkę przy jakiejś okazji i pokazał, że nie masz złych zamiarów. Tu nie chodzi o podlizywanie, ale o to aby dać im szansę na zrozumienie, że jesteś spoko koleś, ale nie koniecznie pasujesz do ich grupy. Bez sensu jest doprowadzać do sytuacji gdy grupa miejscowych zabijaków od razu traktuje cię jak intruza, tylko dlatego że cię nie znają. W międzyczasie ćwicz boks i postaraj się skumplować z kilkoma znanymi postaciami z osiedla. Powinieneś wtopić się w krajobraz i problemy znikną.
Gdyby jednak te metody nie zadziałały, no to oczywiście walnij kogoś w ryj, ale pamiętaj, że tylko w samoobronie - atak prewencyjny moim zdaniem w grę tu nie wchodzi.
i tyle na razie...
pozdrawiam.
Doradca w dziale Combat/Samoobrona
Everybodys stupid, but not as stupid as Johnny Knoxville!