...
Hej, cieszę się, że ktoś mi odpisał.
No więc, w pełni zgadzam się z Tobą - też uważam zachowanie współlokatora mojej siostry za tchórzostwo, bo jeśli oni go nie widzieli, to mógł gdzieś obok stojąc zadzwonić na policję.
Jeśli chodzi o tę prewencję... Oczywiście, zdaję sobie sprawę z faktu, że większość gwałtów dokonywana jest przez osoby bliskie, oraz że są okoliczności wskazujące na to, że ktoś Cię śledzi, itepe.
Ale co jeśli z Twojej strony wszystkie te warunki zostaną spełnione? Wracasz w nocy/wieczorem z pracy przez osiedle, nie żadne skróty? Zdaję sobie sprawę, że w 'normalnych' warunkach większość blokersów i jakkolwiek nazwać ludzi wysiadujących pod klatkami, na ławkach, nie zaczepia kobiet, a nawet jeśli to coś tam powiedzą, a Ty idziesz w swoją stronę, ale o w sytuacji kiedy zbierze się kilku facetów,być może pijanych, naćpanych, jeden z nich rzuci taki pomysł jako zabawę? Czy w ogóle istnieje jakaś możliwość obrony?
Muszę przyznać, że miałam kilka niemiłych sytuacji/ spięć z facetami. Jestem spokojną osobą, ale reaguję agresją na agresję -nienawidzę ludzi którzy myślą ze mogą krzywdzić innych bez powodu i bezkarnie(wychowałam się w rodzinie z 'problemem alkoholowym' i to wpoiło we mnie wolę walki, szczególnie ze moim przeciwnikiem nie raz był 2metrowy, ważący 150 kilo facet). Nie reaguję na głupie zaczepki, chociaż czasami mój honor nie pozwala mi na przejście obok - dlaczego mam kogoś utwierdzać w przekonaniu że może mówić co mu się podoba, obrażać, poniewierać? Często odpowiadałam, najczęściej na podobnym poziomie, i raz jeden facet usiłował mnie dusić..na szczęści przybiegli jego koledzy, stwierdzili, że pomieszało mi się we łbie( co, do baby będziesz skakał?) i nawet mnie przeprosili.
Miałam też sytuację, kiedy jadąc tramwajem na ostatnim przystanku zostałam ja i 3 kolesi-Murzyn, Turek i biały( było to w Niemczech) - kiedy wychodziłam z tramwaju, zatarasowali mi drogę, wyciągnęli 2 noże i zapytali czy się pobawimy?Na szczęście nic się nie stało.
Wiem, ze większość nawet najgorszych, agresywnych 'zajobów' nie 'ruszy' kobiety, chociażby poprzez fakt, że nie jest ona godnym przeciwnikiem, ale co z tą mniejszością?
Nie jestem jakąś feministką, nie mam nic do facetów, podziwiam ich za niektóre rzeczy, ale powiem szczerze,ze takie uświadomienie sobie, że jest się słabszym z natury, jako kobieta to smutna sprawa....
PO moim długim wywodzie, dochodzę do wniosku,że powinnam pójść do psychoanalityka , a nie zaśmiecać forum ;) chociaż pewnie i tak nikomu nie będzie się chciało tych wywodów czytać.