Day number ninety one – Rest in pain
Nie wiedziałem, że dwa treningi nóg w tygodniu uczynią mnie szczęśliwszym człowiekiem. Mój organizm wydzielił chyba tyle serotoniny, co przy wszamaniu 10-ciu tabliczek czekolady.
Trening był świetny, niszczący i rzygogenny (na szczęście za każdym razem udało się powstrzymywać bełty), a przy okazji pozwolił mi na zauważenie mogącego mieć opłakane skutki przy większych ciężarach błędu, który notorycznie robię przy siadach.
1. Przysiady ‘kacze’ ze sztangą na barkach rampa 10
20x20/15x40/10x60/10x70/10x80/8x90->7x80->6x70->8x60->4x50
Już od serii rozgrzewkowej wiedziałem, że trening będzie istną masakrą w pozytywnym jak i negatywnym tego słowa znaczeniu. Czucie czworogłowych świetne – wszystkie serie trafiły tam, gdzie trzeba, a dropy dopełniły dzieła zniszczenia. Jednak nie do końca jest tak różowo – jak widać na filmie, mam tendencję do wystawiania prawej stopy dużo bardziej na zewnątrz w stosunku do lewej (choć tego w ogóle nie odczuwałem, ale to pewnie dlatego, że byłem całkowicie zaabsorbowany destrukcją czwórek), co sprawia, że bujam się i kołyszę przy każdym z powtórzeń.
2. Wykroki chodzone 3x15 (na nogę)
15x11/15x11/15x11->15xcc
Po przysiadach wystarczyło marne 11 kg, a potem drop na cc. Upadek mięśniowy numer 2 zaliczony.
3. Syzyfki 5x15
15xcc/5xcc+2,5+10xcc/5xcc+5+10xcc/5xcc+5+10xcc/15xcc
Kopanie leżącego. Ciężar ciała wystarczył – czwórki odmawiały posłuszeństwa już po paru powtórzeniach z małymi talerzami.
4. Prostowanie siedząc (stopy do wewnątrz.) 4x20
20x2 szt./20x2 szt./20x2 szt./12x2 szt.+15x1 szt.
Bez przerw wewnątrz serii za Chiny Ludowe nie wyrobiłbym założonej liczby powtórzeń. Czworogłowe dobite na amen.
5. Uginania leżąc szeroka rampa 10-20
20x2 szt./20x3 szt./17x4 szt./16x5 szt./11x6 szt..->8x4szt.->11x3 szt.->10x2 szt.
Wolne, kontrolowane ruchy w początkowych seriach rozpaliły ogień w dwójkach, a ostatnia seria z dropami sponiewierała je do granic możliwości. To ćwiczenie zdecydowanie zostaje jako numero uno dla dwójek.
6. MC na sztywnych rampa 12
12x20/12x30/12x35/10x40/8x45->12x35
Prostowniki miały w tym tygodniu pełne ręce roboty i postanowiły przy tym ćwiczeniu mocno ponarzekać . Słabiej niż zwykle, ale dwójki trochę porozciągałem.
7. Akcentowane wyprosty na ławce rzymskiej 4xmax
25xcc/25xcc/20xcc/20xcc
Czyli spinamy poślady. :) Dałem zamiast żurawia, na którego nie miałem już zwyczajnie sił. Weszło, ekhm, tam gdzie trzeba (no homo!).
8. Łydki na suwnicy 4x max
max x110/max x110/max x110/max x110
Rozstawy od najwęższego do najszerszego, krótkie przerwy, zakres powtórzeń pewnie gdzieś od 100 do 50. Ogień oczywiście był.
9. Łydki na maszynie do wspięć stojąc 4x max
max x dużo szt./max x dużo szt. /max x dużo szt./max x dużo szt.
Jw., tylko zakres gdzieś między 40, a 20 powtórzeń , bo pary w łydkach już brakowało.
Ogółem, poza wspomnianym już karygodnym błędem, którym zbezcześciłem przenajświętsze przysiady (muszę na te stopy zwracać uwagę, zanim złapię przy tam jakąś kontuzję albo będę miał bardzo nieprzyjemny wypadek), trening-miazga.
Zrzut: