Siema, od jakiegos czs jestem na redukcji. Wszystko jest w porzadku, tylko ostatnio po ucieciu wegli waga za szybko zaczela leciec. Moze napisze od poczatku jak to wygladalo. Rozklad b/t/w wygladal nastepujaco b/ 3g (tak jest caly czas) t/ 1 (tutaj rowniez). Redukcje zaczynalem od deficytu ~300kcal, to bylo jakies 3,7g wegli. Pozniej przy tej ilosci wegli, zwiekszalem co tydzien aero. Jak doszedlem z aerobami do 50min/6x tydzien. Wtedy nastapilo ucinanie wegli co tydzien ucinalem ok/ 0,5g/kgmc. W waga stala praktycznie w miejscu bo jestem na bombie, ale smalec lecial i to ladnie. Az do momentu, gdy doszedlem do 2g wegli, wtedy waga spadla ok 2,5kg. Wiem, ze tak nie powinno byc, wiec postanowilem dodac znou wegli o 0,5g/kgmc. I teraz mam wlasnie dylemat, wpadlem na pomysl, zeby te 0,5g wegli na kgmc dostarczyc z owocow, wtedy wychodziloby, ze zjadalbym 2 jablka, 2 pomarancze/grejpfruty i borowki amerykanskie do sniadania z owsianka. pytam o owoce, bo kiedysc czytalem, ze niektorzy kultyrysci na redukcji jedza jeden posilek z owocow do syta i wtedy caly dzien czuja sie najedzeni. Powiem, sczerze, ze musi w tym cos byc, gdyz tylko co niedziele pozwalam sobie na owoce i wtedy naprawde
nie chce mi sie jesc,a w tygodniu gdy nie jadam owocow, jakies 40min po posilku jestem juz glodny. Chcialbym abyscie napisali mi co myslicie o takim rozwiazaniu. Czy jednak dac sobie spokoj z tym rozwiazaniem i dodac te 0,5g/kgmc normalnie z ryzu/makaronu/kaszy?
Mysle, ze wiadomo o co chodzi? Pozdro.