W wakacje trochę za dużo leniuchowałem i postanowiłem, że najwyższy czas wziąć się za siebie i popracować nad sylwetką. Ogólnie wcześniej coś tam ćwiczyłem, ale raczej mało i nieefektywnie. Teraz mam taki plan:
Od dzisiaj zaczynam A6W(kończę 27 września) oraz tak zwane treningi 100 pompek i 50 podciągnięć. Od września, gdy skończy się remont basenu, zamierzam chodzić na niego przynajmniej dwa razy w tygodniu + ewentualnie siłownia(chociaż preferowałbym ćwiczenia w domu). Oprócz tego 3 razy w tygodniu bieganie 20 minut.
Co o tym myślicie? Szału nie ma, wiem, ale czy takie ćwiczenia na początku i ich ewentualna intensyfikacja w przyszłości mogą sprawić, że po 10 miechach będę wyglądał mniej więcej tak:
Tu wprowadź tekst linku...
Obecnie nie mam fotki, postaram się ją wrzucić później, ale mogę powiedzieć, że w klacie mam około 90, a w pasie 82, biceps 29-30. Lekki tłuszczyk na brzuchu i bokach, reszta bez ;) Oczywiście dodatkowo dieta, ale ze względu na wiek(18) i brak czasu/możliwości nie będę kurczowo się trzymał. Wyrzucam z diety słodycze, węgle i ograniczam tłuszcze, jednocześnie jedząc więcej białka.