Tydzień temu wybrałem się z kumplem na imprezę. Owa dyskoteka jest jakieś 300 m. od mojego domu. Przywitałem się ze znajomymi(bramkarzami,barmanem i kolesiami ,którzy już tam byli), siedliśmy przy stoliku, pogadaliśmy no i ruszyliśmy w balet(na parkiet hehe). Kolega świetnie tańczy break-dance'a i zaczął wiwjać na wszystkie strony nogaim, rękami i wszystki innym. Podczas jego wygibasów przyszła pewna grupka, która uważnie mu się przyglądała ,było ich 4. Kolega skończył, dostał gorące oklaski i z powrotem siedliśmy do stolika. Wtedy właśnie podszedł jeden z nich i powiedział do nas ,że mamy wp*****l. Ja szczerze mówiąc trochę się poczułem nie swojo, ale kumpel zaczął pankiować... Po 0,5 h ci goście wyszli na dwór na fajkę. Ja korzystając z ich nie obecności otworzyłem okno i sssssrrrrrrruuuuuuu po pałki ratanowe. Kumpel pobiegł ze mną i wziął odemnie z chaty nóż szturmowy (też lubie się nim pobawić).
No i czekaliśmy przed dyskoteką na tych kolesi. Czekam, czekam, palę kolejnego papierosa i nagle poczułem mocne udeżenie w plecy. Odwróciłem się, a to ten znajomy burak z kumplami. Nie wiele się zastanawiając wyciągnąłem pałki z pod dresu i pac! gościaw morde. Kumpel zaczął wywijać nożem jak nerwowy rzeźnik i goście zaczeli wątpić. Teraz zrozumiałem ,że mam przewagę. Wszystkie ciosy które zadawałem szły na obojczyki i łby. Tłukłem szybkimi udeżeniami z nadgarstka. Kumpel nikogo nożem nie ciął, tylko straszył.
Ale wtedy najadłem się strachu ufff.
Zdarzyło wam się kiedyś coś podobnego, kiedy wykorzystywaliście swoje umiejętności?
MASSA- główny cel życia!