Ha, no i zapeszyłam :P A tak pięknie było. Ale po kolei: wczoraj dostałam ten opóźniony okres, śmieszna sprawa, odkąd zaczęłam miesiączkować po szpitalu, to dostaję zawsze 16 dnia miesiąca ok 10 rano. To się nazywa regularność, ha. No i zaczęłam brać yaz, melduję!
No i wczoraj zawaliłam dietę. Skusiłam się na trochę makaronu i zadziałał stary dobry mechanizm "jak już zjadłam jedno to równie dobrze mogę zjeść wszystko, bo i tak zawaliłam ". Ach, jestem zła na siebie, a mógł być miesiąc bez wpadek no.... A tak makaron, trochę czekolady, trochę piwa.
Macie tak czasami Lejdis? Czy zawsze żelazna silna wola? Co robicie po takiej "wpadce"? Jakiś ekstra trening? Czy po prostu na drugi dzień powrót na dobrą drogę jak gdyby nigdy nic? I co robicie żeby się nie dać zachciankom?
Wklejam
pomiary , oczywiście że zapomniałam zmierzyć się w środę wrzucić Martucca

Więc są dziś z rana. Zastanawia mnie ten nagły spadek w okolicach biustu. A brzuch mam wielki jak balon po tej czekoladzie, jak tylko zjadłam zaczął mnie boleć.
I lecę układać dietę z rozpustną ilością węgli, omnomnom. Kasza gryczana na razie zakazana, rozumiem? Bo bardzo lubię.
