WITAM. Chciałbym opisać swoją historie z kolanem. A mianowicie... w październiku ubiegłego roku na WF-ie w szkole grałem w siatkówke, zły skok, trach, ogromny ból, nie wiadomo co sie stało. Byłem u lekarza na drugi dzień W Szpitalu Wojskowym W Wałczu i ***** który siedzi i stawia tam pieczątke na której pisze lekarz medycyny sportowej wsadził mi noge na 3 tyg w gips. Schudła mi jak chholera, wygladała jak patyk. Bo zdjęciu gipsu pytam się go co jest z moim kolanem, mówie mu ze ja w piłke całe życie gram i chciałbym to kontynuować, czy mam więzadła całe niech mi powie, na co ten piierrdolony pajac odpowiada: nie wiem czy są całe. Jak będzie się blokowało kolano to przyjdz zrobimi artroskopie. No i tyle tego ****a widziałem. Poszedłem do Innego Lekarza, a właściwie specjalisty(w końcu) który przyjmje w wałczu a jest z Piły. Pociągnoł dwa razy za noge i odrazu mówi ze mam
zerwane więzadło, wysięk wielki w kolanie to mówi pewnie łękotka. Zapisał mnie na artroskopie do Szpitala w Pile. W lutym miałem zrobioną artro. Po operacji doktor powiedział ze wycienty został kawałek lewego rogu tylego łękotki czy cos takiego i ze więzadło krzyżowe przednie ktore jest zerwane zostawił mi, tylko je wyczyścił, ze zwględu takiego ze chcą w Pile wprowadzić Larsa i czy ja chciałbym byc jednym z 3 pierwszych osób które beda miały to robione. Tylko zaznaczył ze on tego nie bedzie robił a jakiś lekarz z Poznania lub z Angli. Ja sie oczywiscie zgodziłem bo o tym larsie bardzo duzo czytałem. Wiec zostalem umówiony na kwiecien na rekonstrukcje. Pozniej z wielu roznych rpoblemow nie mogłem miec robione w kwietniu. A wiec reko przebiegła w czerwcu. Jednak juz w czerwcu nie robił mi zadnej z poznania czy z zagranicy tylko ten lekarz do ktorego poszedłem. Podejrzewam ze dlatego iż zdobył praktyke przez ten czas i miał na to juz papier po prostu. 2 tyg po rekonstrukcji jezdzilem na prywatne rehabilitacje do dobrego specjalisty Do Piły. Wszystko przebiegało praktycznie w porządku. Pare razy w domu uciekło mi kolano. ale z czasem było coraz lepiej. Teraz jestem dokładnie 3 miesiące i 9 dni po rekonstrukcji. przeprost uzyskałem jakies 3 tyg po operacji, kąt zgięcia teraz mam jakies 140* brakuje z 10 centymetrów do uzyskania pełnego kąta zgięcia. Jezeli chodzi o mięsnbie czworo dwu głowe. to po operacji miałem jakies 3 cm moge mniejszą teraz zostało tylko 0.5cm czyli właściewie mięśnie odbudowałem. Ale to i tak nic bo po tychj 4 tyg w gipsie na samym poczatku miałem prawą noge prawie 7cm gubsza.
No dobra teraz troche o stabilności :
a więc tak, przed rekonstrukcją nie mogłem właściwie żyć, przynajmniej 2 razy w miesiacu kolano mi się skręcało, przez co miałem ogromne wysięki krwi i nie mogłem praktycznie chodzic przez jakies 3-4 dni. Zazwyczaj kiedy wypiłem alko. troche wiecej to wystarczyło ze stałem w miejscu i mnie troche zachwiało, krzywo stanełem i odrazu trach w kolanie. No to była masakra. A chaa a piszczel wysuwał mi sie cos około 1cm moze troche mniej. tylkoz e jak mocniej sie go pociągneło to czułem ze go nic nie trzyma tylko jedynie skóra naprężona.
Teraz czyli 3 miesiace po rekonstrukcji piszczel nadal się wysuwa ale jednak jest to jakies 0.5cm czyli nie tak duzo jak bylo przed reko. ale za to przez 3 miesiace po rekonstrukcji ani razu mi sie nie skręciło. Czułem nie stabilność jak sie poślizgnołem czy krzywo stanełem. Ale jak lekarz stwierdził to przez brak priorecepcji w kolanie(czucia głębokiego) jednak teraz po rehabilitacjach jest co raz lepiej. zaliczyłem juz dwa treningi na boisku w piłkę nożną, troszke sie oszczedzałem i uwazalem na kolano, ale tez nie za bardzo. i nic mi sie nie stało. Tylko na drgui dzien kolano troche napuchniete i bolało 2-3 dni.
I właśnie moim problemem który jest juz chyba ostatnim, to ból w kolanie pod rzepką takjakby. boli mnie tylko i wyłącznie przy zginaniu z obciążeniem, tak od okoł 30* zaczyna się bół. Jezeli potrenuje, rozgrzeje kolano to mi ten ból przechodzi. Ale tez nie na długo. Boję sie cholera czy nie mam czasami rozj***anej chrząstki stawowej czy jaki chuuj. Chociarz to lekarz by widzial podczas rekonstrukcji pewnie i by mi powiedział. Nie wiem z jakiego powodu utrzymuje mi sie ból ciągle w tym kolanie. A i dodam ze jak intensywnie ćwicze to pozniej boli mnie jescze bardziej, tak przez 1-2 dni az wraca do normy. Tydzien temu byłem na weselu, tańczyłem caaałą noc, robiłem niemiłosierne wygibasy, szpagaty, wykręcałem kolana jakbym miał z gumy. Zadnego skręcenia kolana nie miałem wszystklo było w porzadku. Ale na drugi dzien kolano mnie bolało jak sam s****ysyn, przy zginaniu pod obciazeniem. No i tak wyglada moja jeszce nie zakończona przygoda z kolanem. Pójde na kontrole za nie długo to możę cos mi powie o tym bólu...
AA i mam nieraz po treningu wysięki dalej w kolanie..
ale juz z czasem są coraz mniejsze..
Jakby ktoś miał podobną sytuacje do mnie i już sie wyleczył z tego bólu proszę napisz... może pomożesz i mi :)