DZIEŃ 1, Poniedziałek, 5.09
Dieta:
1. 3 jajka, boczek wędzony 57g, chleb żytni 55g, pomidor 157g*
2. Karkówka z grilla 290g, kapusta biała 156g,
3. Pomidor 158g, śliwki 240g, papryka zielona 114g
4. Twaróg półtłusty 170g, jogurt naturalny 80g, rzodkiewka 65g, szczypior
Bilans: 120g B / 109g T / 81g W, 1785 kcal
* jeżeli przy nazwie warzywa jest podana jego gramatura to znaczy że wliczony został do bilansu
Trening: DNT
Wrażenia:
pierwsze pół dnia spędzone z Nuril na priv na ogarnianiu nowego treningu. Potem już praca. Znowu ból jelit i problemy z wypróżnianiem. W nocy ból mnie obudził i 2 godziny pojawiał się (ostro, na 30-40sec) i znikał (na minutę lub dwie). Porażka.
************************************
DZIEŃ 2, Wtorek, 6.09
Dieta:
1. 3 jajka, chleb żytni 47g, majonez 25g, pomidor 122g, cebula, ogórek kiszony
2.
Odżywka białkowa 15g, brzoskwinie 250g
3. Wątróbka z kurczaka 340g, smalec 25g, cebula
4. Słonecznik 25g
5. Makrela wędzona 60g, pomidor 244g, brokuły, sos koperkowy: koperek, majonez 10g, jogurt naturalny 50g
Bilans: 124g B / 111g T / 69g W, 1771 kcal
Trening:
20min rowerem na siłownię
GBC zestaw A: 53min 44sec
20min rowerem z siłowni
Wrażenia:
Zrobiłam siłowy, podobał mi się bardzo. Co mnie przyjemnie zadziwiło – zero bólu w jamie brzusznej. A po 20tu pompkach na raz ryczę przecież z bólu. Za to po południu zaparcie było już tak nieznośne że się poddałam i kupiłam lek przeczyszczający w syropie. Pierwsza porcja (1/4 butelki) – nic. 2ga porcja podobna – poszły gazy. I nic poza tym. Nocka znowu z bólami choć nie tak ostrymi.
Opis treningu:
A1- nie podchodzi mi to ćwiczenie, nie wiem dlaczego. Nawet instruktor na siłowni nie był w stanie mi poradzić co jest z techniką nie tak że tak gubie równowagę. Zdecydowanie wolę zwykły back squat.
A2 – ładnie. Próbowałam większym ciężarem niż 2 sztangielki po 7kg, ale następne obciążenie to 2x 10kg a na to ręce jeszcze zbyt słabe.
B1 – bez obciążenia. Nie wiedziałam że układ rąk i tempo mogą tak utrudnić wykonanie. Przy 10tym opuszczaniu miałam w każdej serii dość.
B2 – tu też ładnie, choć z tempem te 2x 7kg było na tyle ciężkie że 2gą serię zrobiłam z 2x5kg
C1 – SZ – chwyt szeroko, W- chwyt wąsko. Zdecydowanie wolę wąsko.
C2 – Nuril przykazała z brodą do mostka. Starałam się bardzo ale przynajmniej na razie więcej wymagało to ode mnie skupienia niż praca mięśni brzucha. No cóż, trzeba tu technikę doćwiczyć aż wejdzie w krew.
D1 – Francuz z dwoma sztangielkami po 3.5kg każda. W pierwszej serii bolał mnie znowu ten prawy łokieć ale potem dałam łokcie odrobinę na zewnątrz i ból ustał.
D2 – tu się sama z siebie obśmiałam w domu po treningu. Wlazłam na podwyższenie i zamiast najpierw stanąć na palcach a potem w tempie się opuszczać, to próbowałam się opuszczać od razu (czyli na 4 sec zejść poniżej poziomu podwyższenia). Oczywiście nie dało się złapać równowagi na tak długo, więc robiłam najpierw jedna nogą a potem drugą. Ale takiego ładnego naciągnięcia to ja dawno w łydkach nie czułam
************************************
DZIEŃ 3, Środa, 7.09
Dieta:
1. chleb żytni 77g, masło extra 9g, ser gouda 62g, kiełbasa śląska 61g
2. Słonecznik 41g
3. Kabanos 55g,
4. Schab 229g, smalec 14g, sałata zielona, czosnek, oliwa 7g, pomidor 143g, arbuz 200g
5. Kabanos 39g, ser gouda 20g
Bilans: 122g B / 119g T / 65g W, 1819 kcal
Trening: DNT
Wrażenia: Uwaga, opisy rzeczy mało estetycznych
Wstałam z bebzolem większym niż kiedykolwiek. Wkurzona i obolała, momentami zgięta w pół, wypiłam pozostałą część (pół butelki) syropu przeczyszczającego (na czczo). Po godzinie zjadłam śniadanie. I nic, znowu poszły tylko gazy. No to zrobiłam sobie enemę. Zadziałało. Do 17tej na zmianę leżałam na kanapie dłubiąc słonecznik albo biegałam do kibelka. Dopiero wczesnym wieczorem byłam w stanie zjeść obiad. Potem czułam się najedzona ale miałam za mało kalorii w bilansie więc tylko podbiłam kabanosem i kawałeczkiem sera. Nocka nareszcie bez bólu- miła odmiana.