w wielu produktacvh z rynku USA na etykietach podane są nazwy łacinskie lub nazwy naukowe zwykłaych ekstraktów ziołowych które w języku potocznym brzmią zupełnie normalnie. Jest to czynione celowo dla podkreślenia "niezwykości" produktu . Całe giganty produkujace suplementy na rynku USA na takich tanich chwytach opieraja mit swych produktów (z czego średno wyksztalcony farmaceuta lub zielarz podobno zrywa boki ze smiechu )
dla przykładu
ekstrakt z korzenia pokrzywy mozna zapisac Urtica Dioica a mozna tez zapisać jako 3,4-Divanillyltetrahydroufan
Fenugreek ekstrakt moze być tez ekstraktem z Trigonelli Feonum jak tez ekstraktem z kozieradki --- a jaka różnica w brzmieniu. dalej Eleutherococcus Senticosus moze być żęn szeniem syberyjskim -- ale jak brzmi ? przyklady mozna mnożyć.
czy o to Koledze chodzi ?
czy może chodzi o produkty które po prostu dobrze działają ?