Szacuny
0
Napisanych postów
20
Wiek
32 lat
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
308
Witajcie,
wychodzę z anoreksji, robię ogromne postępy (coraz lepiej radzę sobie z psychiką i myślami, fizycznie czuję się znacznie lepiej).
Jestem pod kontrolą dietetyka i psychiatry.
Wzrost - 158 cm, waga obecnie - 36 kg.
Aktywność - 20 minut rowerka stacjonarnego i godzinny spacer.
Wyszłam z diety głodowej, doszłam bardzo powoli do około 1650 kcal. Dietetyczka zaleciła docelowo dojść do 1800 kcal, ale nie określiła w jakim tempie (wcześniej konsultowałyśmy każdy krok i zwiększałam o 20/25 kcal na tydzień), a obecnie jest na dłuższym urlopie. Czy nadal mam w takim powolnym tempie dochodzić do tego 1800, czy zwiększać o 50 na tydzień? Wszędzie pisało o 100 kcal, ale że chciałam tyć powoli wychodząc z tej głodówki, dietetyczka radziła dokładać kalorie bardzo powoli, aż nie pogodzę się z faktem że muszę przytyć, ale tym sposobem przytyłam z 3 kg w pół roku... Chcę wyzdrowieć, tak jak pisałam, z psychiką jest lepiej, ostatnio się w ogóle nie ważę, albo raz na jakiś czas i jest mi z tym dobrze.
Poradzicie coś?
Ogólnie jem bardzo zdrowo, mój jadłospis wygląda mniej więcej tak:
Śniadanie - 1,5 kajzerki z szynką drobiową, pomidorem, a co 2 dni gotowane jajko
II śniadanie - jogurt naturalny 180 g/kisiel
Obiad - pieczony dorsz/pierś z kurczaka/indyka z ziemniaczkami, zawsze jakieś warzywo typu brokuł, szpinak, kapusta czerwona, tarta marchew (przynajmniej 150 g) ALBO leczo wegetariańskie ALBO kalafior gotowany (cały ogromny talerz)
Kolacja - 1,5 kajzerki z makrelą/tuńczykiem/twarogiem
II kolacja - jogurt naturalny 400 g
Dietetyczka mówiła również, że powinnam pozwolić sobie raz w tygodniu na coś spoza jadłospisu, np. kawałek ciastka, bardziej kaloryczny lód czy jogurt, jakiś batonik, że nie zaszkodzi mi to, a pomoże się otworzyć. Co Wy na taki pomysł? Czy faktycznie pozwalanie sobie na taki "dodatek" pomoże mi wyjść z choroby? Bo już wiem, że od tego nie przytyję o tonę w 2 dni :) Ale przełamać się na razie nie potrafię, zaczęłam od jednego dodatkowego herbatnika pełnoziarnistego, albo 3 paluszków...
Szacuny
10
Napisanych postów
19
Wiek
24 lat
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
3689
Powiedziałabym, że w przypadku wychodzenia z bardzo niskiej wagi i zaburzenia odżywiania przydałoby się wejść od razu na wyższe kalorie/ surplus albo w ogóle nie liczyć tego i jeść ile ciało potrzebuje bez zbędnego mieszania głowy w cały proces zdrowienia. No ale skoro jesteś pod opieką specjalistów, trzymaj się tego co mówią (skoro są do tego wykwalifikowani).
Jest liderem w tym dzialeSzacuny
6281
Napisanych postów
76102
Wiek
39 lat
Na forum
20 lat
Przeczytanych tematów
755216
BeataM91
Zwiększanie o 50 kcal co tydzień jest bezpieczne?
W jaki stopniu bezpieczne? Z punktu widzenia kształtowania sylwetki mało sensowne. Jest to śladowa ilość, więc nie ma sensu tracić czasu na 50 kalorii tygodniowo. W przypadku znacznego ujemnego bilansu kalorycznego należy od razu wejść na okolice zera kalorycznego. Niestety nie pomogę Tobie w przypadku anoreksji. Nie zajmuję się dietoterapią. W tym celu polecam skonsultować to z dietetykiem klinicznym i swoim psychiatrą. Oni powinni mieć to odpowiednio rozplanowane.
Szacuny
0
Napisanych postów
20
Wiek
32 lat
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
308
Nie dałabym rady jeść bez liczenia, zanizalabym kalorie i jadła mniej. Tera się uczę jakie porcje mniej więcej szykować, potem będzie mi łatwiej odejść od ważenia. Chodzi mi tylko o to, że muszę przytyc, ale nie chce się "roztyc". Mam niedowagę, więc liczę się z tym, że nie może dorosła kobieta ważyć 35 kg, ale chciałabym by proces tycia przebiegał stopniowo, powoli i zdrowo. Od dłuższego czasu jem 1400-1500 kcal, więc nie głosuje, jem dużo białka. Te 50 kcal co tydzień ruszy metabolizm i pozwoli mi przybierać na wadze powoli?
Szacuny
0
Napisanych postów
20
Wiek
32 lat
Na forum
5 lat
Przeczytanych tematów
308
Ćwiczę na rowerku stacjonarnym, codziennie 20-25 minut, do tego godzinny spacer. Na razie chcę zdrowo wyjść z anoreksji, stopniowo zwiększać kalorie. Wyszłam z głodówki rzędu 600 kcal, doszłam skokowo do 1300, potem 1400, od jakiegoś czasu jem 1500-1650. Chcę dalej zwiększać, myślałam o 50 kcal tygodniowo, teraz już sobie pilnując tych kalorii, bo wcześniej jadłam na oko. Wydawało mi się, że jem 1600, a było 1400, a czasami myślałam że zjadłam 1500, a było ponad 1600. Teraz startuje od 1550 i chce powoli, stopniowo dodawać kalorie i kontrolować ich spożywane ilość, żeby już nie zanizac. 50 kcal to dobry pomysł? Skoro od jakiegoś czasu jem około 1500 kcal, to chyba nie będzie to wielki szok dla organizmu..?