Szacuny
0
Napisanych postów
9
Na forum
8 lat
Przeczytanych tematów
73
Witam. Może miałem dużego pecha, może zabrakło mojej rozwagi, a może obie rzeczy na raz. Długo zniechęcony byłem do kontynuowania sztuk walki, ale pod wpływem czasu motywacja wróciła.
Mam 24 lata, nie muszę zostać zawodowcem, nie muszę być mistrzem wszechświata i okolic, chce trenować głównie dla siebie, rekreacyjnie, dla przyjemności, a reszta zobaczy się. Nie zadaję sobie pytań "czy jestem za stary", "przepraszam czy tu biją?". To o co chodzi?
Jakieś trzy lata temu zacząłem chodzić na kb, po dwóch treningach dowiedziałem się, że będzie tak zwany turniej pierwszego kroku. Zaproponowano mi zapisanie się, nie chciałem, mówię, że jeszcze nic nie umiem, może na następny. Powiedziano mi, że to nie będzie nic takiego, że taki sparing z kolegami, że przecież nikt nikomu nie urwie głowy, "ja też kilka lat temu nic nie umiałem i się bałem, a poszedłem i była fajna przygoda", że przecież będą sami początkujący. Oczywiście to ja podjąłem decyzję ostatecznie na własną odpowiedzialność. Walka była brudna i ostra, zupełnie nie byłem na nią przygotowany, szczerze to zupełnie czego innego się spodziewałem, ale nie byłem też workiem do bicia, knockdowny po obu stronach, ostatecznie przegrałem, ale dopiero pod sam koniec całego planowanego czasu walki, skończyło się fatalną kontuzją, która fizycznie wyeliminowała mnie na jakieś trzy miesiące, a psychicznie na dłużej. Poznałem przypadkowo gościa to mówi, że ten ćwiczył wcześniej rok czy dwa lata boks, ten coś tam innego tyle i tyle, a teraz od trzech miesięcy kb etc. Przed walką nie wiedziałem zupełnie, że przyjdzie mi walczyć z osobami NIE-zupełnie początkującymi. Widocznie ja opacznie zinterpretowałem zwrot "pierwszego kroku".
Teraz muszę uregulować kilka kwestii formalno finansowych (zmiany w pracy, ubezpieczenie, dokumenty i inne o których nie chce pisać) i chcę się zapisać gdzieś na mma lub uderzane.
W sumie nie wiem jakie jest moje pytanie, kompletnym beztalenciem do wszystkiego to raczej nie jestem, może brak szczęścia. Co o tym sądzicie?
Szacuny
138
Napisanych postów
4979
Wiek
33 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
35920
Tak to właśnie jest jak organizatorowi / trenerowi zależy na maksymalnie dużej ilości osób startujących i bierze się WSZYSTKICH.
Dobrze, że nie skończyło się gorzej. Z czasem uraz psychiczny przejdzie, nie ma innej opcji na przełamanie niż stopniowe, powolne wdrążanie się z powrotem w treningi.
Czasem uraz psychiczny wynika z urazu zdrowotnego i na odwrót. Zmień klub / trenera / dyscyplinę i baw się sportem.
Szacuny
2584
Napisanych postów
23357
Wiek
36 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
337408
Myślę, że wina za to leży po stronie trenera, który za wcześnie chciał Cię wypuścić do rywalizacji, a dodatkowo byłeś nakłaniany mimo tego, że sam nie czułeś się jeszcze dobrze przygotowany. Trener powinien wiedzieć kiedy jego podopieczny może wystartować w zawodach.
Co teraz? Po prostu trenuj dalej i ucz się. Jeśli będzie progres i będziesz się czuł pewniej to wtedy możesz spróbować znów zawalczyć. Nie zaczynasz od zera i pojęcie jakieś masz więc już jest jakaś podstawa. Rób sobie sparingi z kolegami, a przy tym jak się przyłożysz, to sam zobaczysz efekty.
Szacuny
0
Napisanych postów
19
Wiek
109 lat
Na forum
8 lat
Przeczytanych tematów
274
Zdecydowanie wina trenera , ja na swoje pierwsze zawodu KB pojechałem dopiero po roku treningów . Lekki sparing to mozna zrobic na treningu , na zawodach nikt sie raczej nie oszczędza .
Zmieniony przez - JudoHonor w dniu 2015-05-08 15:08:07
Szacuny
0
Napisanych postów
9
Na forum
8 lat
Przeczytanych tematów
73
Powiedziałbym raczej, że wina organizacji, a nie trenera., przynajmniej bezpośrednio. Trener nie zatwierdzał i na pewno nie mógł mnie kojarzyć, 20 osób po dwóch treningach. Doświadczenie moje jest niewielkie, dwa normalne treningi, wcześniej byłem w innym "klubie" na jednym, ale był totalnie nieprofesjonalny. No i jeszcze jeden sparing w ramach doświadczenia, taki, gdzie czułem się jak w walce na śmierć i życie hehe własnie zakończony dość poważną kontuzją, której już na szczęście nie odczuwam, ale niestety nie mogę napisać "nie ma śladu" :) . Teraz będzie tylko lepiej :)
Zmieniony przez - LeftAlt w dniu 2015-05-08 15:13:17
Szacuny
11148
Napisanych postów
51564
Wiek
30 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
LeftAlt
...po dwóch treningach dowiedziałem się, że będzie tak zwany turniej pierwszego kroku. Zaproponowano mi zapisanie się, nie chciałem, mówię, że jeszcze nic nie umiem, może na następny. Powiedziano mi, że to nie będzie nic takiego, że taki sparing z kolegami...
Winę ponosi tylko trener.
Co ma do tego organizacja? Przecież organizator nie wie ile trenowałeś i ile trenował Twój przeciwnik.
Kto Ci zaproponował zapisanie się? Kto Ci powiedział, że to taki sparing z kolegami? Dlaczego używasz strony biernej?
Szacuny
2584
Napisanych postów
23357
Wiek
36 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
337408
Skoro nie mógł kojarzyć 20 osób po dwóch treningach, to jak mógł pozwolić Ci wystartować nie wiedząc na jakim jesteś poziomie? Przecież trener odpowiada za starty swoich podopiecznych a ni organizator tak jak wspomniał wyżej MMA.
Szacuny
0
Napisanych postów
9
Na forum
8 lat
Przeczytanych tematów
73
Był to wewnętrzny turniej, więc klub był organizatorem i występowały tylko osoby z niego. Nie zawsze główny trener prowadził zajęcia, czasami bardziej doświadczeni zawodnicy. Po treningu było info o turnieju, pewien zawodnik mający za sobą zawodowe walki w szatni pytał się kto się zapisuje, powiedział na czym polegać będzie turniej, co, jak, o której, wpisywało się imię, nazwisko, wagę etc. A przekonały mnie do zapisu osoby mające już sukcesy na ringach, w turnieju pełniące funkcję sędziów, jury i inne takie organizacyjne, zapisałem się razem z dwoma innymi kolegami, których znałem spoza klubu, reszty nie znałem. I tak wypadłem najlepiej bo oni przegrali w pierwszych sekundach czy minutach pierwszej rundy, a ja prowadziłem w miarę równą walkę w okolicach remisu na punkty, co przy moim braku doświadczenia było dla mnie nobilitujące. Ale związku z tym jak to się skończyło to żadne pocieszenie bo nie miałem dobrych nawyków i się odsłaniałem do tego dostałem wyjątkowo niefortunne uderzenie po faulu, w efekcie szycie i "dodatkowe atrakcje" z tym związane.
Po przemyśleniu, zgadzam się z wami, ostateczną odpowiedzialność ponosi w takim razie główny trener, oczywiście mogłem nie wyjść do walki jak zobaczyłem ocb, ale potoczyło się jak potoczyło. Teraz przynajmniej nie zniechęci mnie byle co.
Zmieniony przez - LeftAlt w dniu 2015-05-08 16:22:21
Zmieniony przez - LeftAlt w dniu 2015-05-08 16:27:00
Szacuny
2584
Napisanych postów
23357
Wiek
36 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
337408
W takim razie tobie też powinna zapalić sie lampka ostrzegawcza zwłaszcza, że namawiały cię osoby mające już za sobą starty. Cóż, podjąłeś decyzję zbyt pochopnie pod wpływem innych i zapłaciłeś za to. Dodatkowo jeśli klub był organizatorem, to trenerzy powinni jednak rozgraniczyć początkujących od tych bardziej zaawansowanych. Teraz musisz się wziąć garść i trenować dalej. Jeśli będą pierwsze efekty, to i wróci motywacja i większa wiara w siebie. Każdy kiedyś prędzej czy później przegra walkę. Twój problem polega na tym, że za szybko doszło do porażki ponieważ nie byłeś na to przygotowany.
Szacuny
0
Napisanych postów
9
Na forum
8 lat
Przeczytanych tematów
73
No tak, moją winę też widzę, ale nie jest tak, że " zwłaszcza, że namawiały cię osoby mające już za sobą starty". Bo to był właśnie turniej dla początkujących. Powinno być "pomimo", a nie "zwłaszcza", osoby, które mnie przekonywały nie walczyły, ale własnie nadzorowały, sędziowały etc. Miał to być turniej dla osób, które nie mają za sobą walk, przynajmniej oficjalnie. Po walce się dowiedziałem od kumpla mojego rywala, że gościu, z którym walczyłem wcześniej sporo trenował w innym klubie. W ogóle myślałem, że będę walczył z kolegą, z którym się zapisywałem, ale drabinka w dniu trurnieju była tak ułożona że się na początku nie spotkaliśmy.
Samą "porażką" się w ogóle nie przejmuję, zresztą jaka to porażka jak trzymałem się do końca niemalże jak równy z równym. Był to dla mnie po prostu silny szok. Dostałem kolano na głowę w ostatnich sekundach dogrywki po faulu zanim nas rozdzielono.
Zmieniony przez - LeftAlt w dniu 2015-05-08 16:43:08
Szacuny
1013
Napisanych postów
5401
Na forum
12 lat
Przeczytanych tematów
136808
Rozumiem Twój strach, ledwo zacząłeś a już dostałeś mocny fizyczny łomot w turnieju, ego naruszone, plus obrażenia ciała. Skoro chcesz wracać to znaczy że psychicznie jesteś gotowy, ale na Twoim miejscu nie szedłbym od razu na MMA. Pomyśl: masz uraz psychiczny bo Cię znokautowali, teraz pójdziesz na sport walki, w którym będą Tobą rzucać, wyłamywać stawy, walić lowkicki, boksować, kopać, slamować, podduszać, wykręcać. Czujesz się gotowy na taki ostro kontaktowo sport? Może coś lżejszego na początek? Boks, taj, kick skoro lubisz uderzane? Może jakieś pełnokontaktowe, nowoczesne karate, jeśli w pobliżu masz dobrą sekcję? No i idź do klubu w którym są sekcje dla początkujących z prawdziwego zdarzenia, a nie że trafisz do średniozaawansowanych gdzie będziesz lądował na macie/klepał, co jeszcze bardziej obniży Ci samoocenę na początek.
,,Ludzie chwytają za miecz, by ukoić rany na duszy, których doznali w przeszłości. I by umrzeć z uśmiechem na ustach".
Szacuny
11
Napisanych postów
55
Wiek
29 lat
Na forum
9 lat
Przeczytanych tematów
955
jest to po cześci i Twoja wina i trenera bo zapisując sie akurat na kb myśle że zdawałeś sobie sprawe że jest to trudny sport jednak nikt nie powinien Cie namawiać do startu w turnieju jeśli nie mialeś doświadczenia, w kb nawet sparingi nie są lekkie i czesto urazowe a co dopiero prawdziwa walka . po takich przeżyciach może być już tylko lepiej wiec wracaj na treningi i może dla swojego wlasnego lepszego samopoczucia zmien klub ;)