Modę na systematyczne nawadnianie organizmu rozpoczęły ponad dekadę temu hollywoodzkie gwiazdy. Ich zdjęcia w towarzystwie „dyżurnej mineralnej“ do dzisiaj spotykamy w kolorowych pismach. Możemy też od nich usłyszeć, że wypijanie sporej ilości wody zapewnia skuteczną detoksykację, a ponadto nawilża cerę. Z prawdą naukową ma to jednak niewiele wspólnego.
Nie jest też prawdą, że codziennie musimy wypijać dwa litry płynów. Nasze zapotrzebowanie na nie bywa zmienne, bo zależy od wielu czynników, jak: rodzaju diety, mniej lub bardziej intensywnej aktywności, stanu zdrowia, potliwości, temperatury otoczenia itp. Tymczasem rygorystyczne przestrzeganie reguły „co najmniej dwa litry dziennie“ powoduje, że picie wody zaczyna być uciążliwym obowiązkiem, wmuszaniem w siebie kolejnych szklanek.
- Każda przesada jest niewskazana - mówi dr Andrzej Czajka, fizjolog żywienia. -Błędem jest picie na siłęw myśl zasady: im więcej, tym lepiej. Wten sposób można doprowadzić do przewodnienia organizmu, które objawia się obrzękiem nóg, dłoni i twarzy oraz prowadzi do zaburzenia gospodarki minerałami.
Dbaj o równowagę wody w organizmie
Tylko my sami potrafimy ocenić, ile naprawdę potrzebujemy wody. Jeśli nasza dieta jest dobrze zbilansowana, obfituje w warzywa i owoce, wystarczy, jeśli wypijemy od jednego do półtora litra wody dziennie. Ogólne wskazanie mówi, że na każde 1000 kalorii, które spożywamy, będziemy potrzebować około litra płynu. Wypijemy więcej w czasie upałów, gdy stosujemy intensywną dietę odchudzającą, uprawiamy sport wysiłkowy albo jesteśmy obciążeni intensywną pracą umysłową i towarzyszącym jej silnym napięciem. Nigdy nie lekceważmy uczucia pragnienia. Jeśli ciało wysyła nam sygnał, to znak, że już doszło do deficytu wody i jest czas na jej uzupełnienie. W trakcie upalnych dni warto zadbać, by nasze posiłki składały się z pokarmów zawierających jak największą ilość wody.
Świetnie sprawdzą się zupa i sałatka warzywna. Najwięcej wody zawierają: papryka, ogórek i pomidory, a z owoców arbuz. Wbrew obiegowej opinii nawet mięso może być źródłem płynu, jeśli zamiast usmażyć, upieczemy je w folii. Z pieczywa najsilniej uwodniony jest chleb razowy.
Nie daj się nabrać
W modzie jest także picie wody mineralnej niegazowanej. Tymczasem zawartość dwutlenku węgla jest dla nas w zasadzie obojętna. Przeciwwskazaniem są tylko problemy z trawieniem i wrzody żołądka. Takim samym mitem jest propagowanie wody niskosodowej. Sód cieszy się złą opinią, a przecież to właśnie on zapobiega odwodnieniom. Nie powinniśmy się go obawiać w wodzie mineralnej, ponieważ nawet wypicie litra takiej wody nie wpłynie znacząco na nasz bilans sodowy. Uważać powinny jednak osoby z chorobami serca i nadciśnieniem. Fałszywa jest także opinia, że picie sporej ilości wody pomaga pozbyć się cellulitu. Niestety, to tylko pobożne życzenia. Woda nie jest w stanie usunąć nagromadzonego tłuszczu. Dobra wiadomość, że za jej sprawą poprawia się nasz metabolizm i krążenie, może więc działać wspomagająco podczas antycellulitowej kuracji.
Ciągłe pojenie organizmu wodą nie uczyni też naszej cery bardziej nawilżoną. Głębszych warstw skóry nie da się w ten sposób nawodnić. Jedyne, co możemy zrobić, to uszczelniać warstwę rogową skóry, by woda z niej nie odparowywała. Jak? To proste - wystarczy nałożyć odpowiedni krem.
Patrycja Karwicka
Gazeta Wyborcza (18.08.2008)