Panowie, panie (jeżeli są tu takie) załamka.
Czytając ten wątek, a także inne dotyczące stylu Ving/Wing Tsun i jego pochodnych, można sie autentycznie załamać. Przykro stwierdzić, ale sądzę, że osoby postronne, które czytają ten wątek muszą być mocon zdegustowane.
Czy to ma sens? Jeden drugiego obrzucacie błotem, obrażacie swoich nauczycieli, udawadniacie, że tylko wasz przekaz jest kompletny, wytykacie błędy i luki innych.
Żygać się chce.
Więcej szacunku, szczególnie gdy piszecie o nauczycielach innych. Śledząc ten wątek nie spotkałem wypowiedzi przedstawiciela jakieś szkoły, któryby wykazał szacunek dla innych prekazów i dla innych nauczycieli. Szkoda.
Ja przynajmniej wyznaje taką zasadę, że nie obrażam ludzi, których nawet nie przyszło mi spotkać, że o wspólnym ćwiczeniu nie wspomnę. Miałem okazję być na treningach z Sifu Szymankiewiczem, z Sifu Norbertem Madayem, z sifu Istvanem Kunem, czy z sijo Leung Tingiem (żaluje, że nie udało mi sie być na seminarium z Sifu Wong Shun Leungiem) i nie mam zamiaru obrażać tych osób. Jestem pod wrażeniem ich wiedzy i umiejętności, a także zamiłowania do sztuk walki.
Dlaczego nie możecie ćwiczyć w różnych sekcjach i mieć wzajemny szacunek jeden do drugiego?
Na zakończenie powiem tak, gdybym był przypadkowym czytelnikiem tego forum, który zastanawiam sie jaki styl walki zacząć trenować, to po lekturze waszych wypowiedzi, wiedziałbym już jedno - należy jak najdalej trzymać się do tych ludzie z wingtsun (jakby nie zapisac tego słowa).
Cholernie to przykre...
Zmieniony przez - Delon w dniu 2009-12-16 10:16:32