Czy możecie mi polecić "pierwszy w życiu spalacz" ;)
Mam 31 lat - babka - 164 cm - 56 kg. Chora tarczyca - niedoczynność - jej wyniki w normie. Przyjmuję Euthyrox N100.
3 razy w tygodniu chodzę na zumbę. Pozostałe dni ćwiczę w domu brzuch i pośladki. Teraz chcę dołożyć też łapki. Jeden dzień wolny. Średnio co 4 tygodnie wolny tydzień z uwagi na pracę zmianową.
Na nic innego nie narzekam tylko na brzuch. Nie mogę tego dziadostwa zgubić ;)
Jak jem:
Tak se. Rano [8.00] bułka w pracy [z tym co się nawinie pod rękę - serem, pomidorem, mielonką;), dżemem - ogólnie kaprysowo podchodzę do tematu]
Koło 12.30 zamawiany obiad - obiad ala domowy - a to gulasz, zupa, pyrki z gzikiem czy naleśnik
koło 14.00 płatki z serii fit wybierane z opakowania do poskubania
coś koło 21 kolacja - najczęściej bułka z tuńczykiem albo jajecznica [po ćwiczeniach]
Gdzieś tam zawsze wpadnie jabłko.
Chodzę spać o 24. Wstaję o 6.
Nie umiem trzymać diety. Sama sobie nie gotuję więc odpadają "gotowane piersi z kurczaka" ;) Rzuciłam już coca colę i chipsy. Pozostała czasami czekolada i cukierki. No i popcorn - ale w rozsądnych ilościach.
Ogólnie zrzuciłam wszystko i wszędzie - ramiona, pupa, nogi - wszystko mi odpowiada. Pozostał brzuch, którego nie mogę ruszyć :(
Dlatego pomyślałam o spalaczu. Ćwiczę - na całym ciele widzę efekty oprócz tego jednego miejsca. Czy możecie mi polecić coś lekkiego co mnie wspomoże? Coś po czym normalnie zasnę ;)
Jakby ruszenie brzucha dietą odpada z przyczyn wymienionych powyżej. Nie mam możliwości gotowania w pracy a jeść obiad o 17 i o 19 biec na zumbę też nie dam rady [bo przy tych podskokach gotowam jeszcze wszystkim pokazać co jadłam ;) ].
Pozdrawiam,