2. WAGA: 72
3. WZROST: 182
4. WYMIARY:
-Biceps: 33
-Klata: 92
-Udo: 55
-Talia: 82
5. STAŻ NA SILOWNI: 9 miesięcy (3 razy w tygodniu)
6. CEL SUPLEMENTACJI: masa i siła
7. DOTYCHCZAS STOSOWANE SUPLEMENTY/ODŻYWKI: brak
8. POZIOM BF%: 16
9. TYP BUDOWY: ektomorfik
10. WYNIKI SILOWE:
-Klata: 70
-Przysiad: 85
-Mc: 60
11. Czy masz dietę? Tak.
Realizacja w % dziennego zapotrzebowania:
Białko - 110-120% (150-170g)
Węgle - 105-110% (300-320g)
Tłuszcz - 60-80% (60-75g)
Energia - 95-100% (2500-2600kcal)
Wszystko rozłożone na 5-6 w miarę równych posiłków. Do tego magnez, wapń oraz żeń-szeń w musujących tabletkach.
Priorytetem była dla mnie dyscyplina oraz naturalne pożywienie (wafle ryżowe z miodem po treningu zamiast carbo, chudy twaróg zamiast białka na noc itd.).
W ciągu pół roku zmieniłem swoją sylwetkę nie do poznania ("nowe" mięśnie, likwidacja fatu itd.). Jednak od jakiś 2 miesięcy mam totalny zastój - wyniki siłowe bez postępów, waga stoi w miejscu (72kg), w lustrze wyglądam tak samo...
Problem polega na tym, że dieta jest dla mnie perfekcyjna (czuję się świetnie), treningi (split +aeroby) robię na 110% - jestem wykończony w ten satysfakcjonujący sposób, który wszyscy znamy. Śpię jak grzeczna dzidzia. :)
Wiele osób na siłowni, jak i tutaj na forum twierdzi, że bez "wspomagaczy" (suple) zawsze dochodzi się do pewnej granicy i... można machać sztangami w nieskończoność. Mam jednak pejoratywny stosunek do supli (chemia) - wydaje mi się to trochę nienaturalne.
Co o tym myślicie?
Czy kolejny krok do przodu TYLKO w obecności "wspomagaczy"?
Zacząć brać suple, czy jechać wytrwale po swojemu?