Tak Byk masz racje bo u nas waga jest wieczorem a zawody next day.Wiec nie dziwie sie ze u was mniej robią.
Paul ja nie potrzebowałem efedryny do
spalania tłuszczu tylko tak na zawody.Dla poprawy wydolnosci.Bo nie wiem czy o to ci chodziło, to tak tylko dla sprostowania.A na zawodach wzialem 50mg syntetycznej efy i popiłem red bullem
Dawka moim zdaniem taka w miare jeszcze ok.Ani duza ani mała chyba.
A moje spostrzezenia sa takie.Efedryna wyciąga z człowieka wszystko ale na krótką mete.Czulem sie dobrze przez dwie walki.Po walkach tetno szybko wracało do normy.Juz myslalem o nastepnej dwce po obiedzie kiedy to miałem jeszcze jedną walke.No i wtedy mnie zniszczyło.Ludzie myslalem ze zdechne.Po walce ledwo co zlazłem z maty.Pozniej elzałem na lawce, koledzy mowili zebym sie zbierał bo juz zaraz obiad a ja tylko jedno zdanie pamietam, ktore wypowiedzialem "****a chwila"
Wiecie teraz mnie to troche smieszy ale wtedy nie mialem sily mowic.Wrocilismy do hotelu.Wszystko sie rzucili na zarcie a ja nawet o tym nie myslalem.Wchodząc po schodach na drugie pietro trzymałem sie poreczy a w uszach miałem cos takiego jak np nurkujecie pod wodą.Cisnienie takie zalegające w uszach heh.Od razu połozylem sie w lozku.Po 40 (!) minutach od przyjazdu do hotelu (czyli ok godzina po walce) leżąc w lozku, miałem tetno jak bym truchtał.Czujecie?I zastanawialem sie co bedzie ze mna na popoludniowych walkach.Ale na szczescie jakos doszedłem do siebie.Wypilem troche isostaru, troche gastrolitu (zawsze jakies tam elektrolity, samk mi tak wcale nie przeszkadza ;] ) i pozniej do wieczora mialem jeszcze trzy walki.I jakos bylo juz w miare ok.Myslalem ze bedzie gorzej.Takze Paul, ja wiedzialem co robie ale czegos takiego nie przeiwdziałem.Szkoda ze człowiek musi sie uczyc czegos na własnych będach.Mysle ze jezeli brac efe to tylko w koncowych momentach zaowód - ostatnia walka, ostatniek ilometry na rowerze etc...