Mój problem to bolący mięsień (czy tam ścięgno) przy rozciąganiu. Staram się rozciągać 4 razy w tygodniu. Czasami jak mam ochotę, jestem w formie i nie mam obolałych mięśni zdarza mi się robić to częściej. Czasami trochę przeholuję i robie nawet 3 dni przerwy, aby przynajmniej dać radę nogę podnieść
Wiadomo, że nie ma rozciągania bez bólu, ale mam problem z lewą nogą. Rozciągam się 'symetrycznie', nie tak jak kilka lat temu że byle na którąś tam stronę szpagat zrobić, na drugą już niekoniecznie
Kiedyś zresztą mała i głupia byłam, ćwiczyłam bez jakiejkolwiek rozgrzewki, robiłam wszystko na chama. Niby szpagat umiałam, ale co z tego, jeśli robiąc szpagat w drugą stronę do podłogi brakowało mi jakieś 15 cm
Z prawą nogą nie mam problemów, nawet jak
mam zakwasy to już po dniu przerwy delikatnie się rozciągam i nie czuję żadnego dyskomfortu (poza bólem i uczuciem delikatnego rwania
). Jednak z lewą mam problemy. Nawet po porządnej rozgrzewce zawsze czuję opór pod kolanem. Nijak nie mogę sobie z tym poradzić. Prawa noga i inne części ciała rozciągają się bez problemu, a lewa noga jest sztywna jak kołek i trudno ją rozciągać (jej rozciąganiu poświęcam trochę więcej czasu, ale i tak niewiele to daje, bo nawet przy najmniejszym naciąganiu boli jak nie wiem co. Nawet jak robie skłon to w prawej nodze nic nie czuję, a w lewej zawsze coś siedzi).
Czy to jest kwestia rozciągnięcia, czy może jakiś efekt uboczny dawniejszego, niezbyt rozsądnego rozciągania? Co z tym zrobić? Jak rozciągać?
A i jeszcze jedno pytanie, czyli jak rozciągać się, żeby nie przeciążać za bardzo kolan?
A dodam jeszcze, że mam 15 lat, jestem dziewczyną, kiedyś mając 9-10 lat się rozciągałam tak dla własnej satysfakcji. Kiedy trenowałam short track zapał powrócił. Teraz już nie trenuję, ale chęci zostały. Okulista zabronił jakichkolwiek wysiłkowych ćwiczeń, zezwolił tylko na spokojne pływanie i rozciąganie (bez stawania na głowie i przewrotów
), a ja bez ruchu długo nie wytrzymam
Zmieniony przez - chomiczka w dniu 2007-12-15 19:48:55