To text:
Są dwa powody mojego posunięcia. Pierwszy to by wszyscy kibice mogli wyrobić sobie własną opinię o mojej dyskwalifikacji. Drugi powód to nieprawdziwe plotki dotyczące mojego nie wystartowania na Mistrzostwach Polski. Rozpocznę swoją opowieść od startu w Gliwicach. Zjawiając się na zawodach poinformowany zostałem przez organizatora, że nie mogę wystartować gdyż jestem zawieszony. Byłem zaskoczony gdyż nie otrzymałem żadnego powiadomienia o tym fakcie. Tym bardziej, że trzy dni wcześniej klub „Krisbut” otrzymał pismo ze związku i nie było w nim mowy o moim zawieszeniu. W piśmie tym było napisane, że jak klub zapłaci zaległą składkę za rok 2003 zawodnicy klubu będą mogli bez przeszkód startować w 2005 r. (mam ten dokument). Klub wpłatę wykonał, więc niby wszystko było ok. Sędziowie na weryfikacji zadzwonili do p.Filleborna. Następnie poproszono mnie o pokazanie dowodów wpłat, które okazałem i w ten sposób mogłem wystartować. Prawdopodobnie to był mój błąd gdyż ludzie mi nie życzliwi, (czyt. zarząd i niektórzy działacze) zorientowali się, że chcę wystartować na M.P. oraz bronić tytułu M.E. i postanowili mnie zawiesić za wszelką cenę. 15go kwietnia czyli 5 dni po Mistrzostwach Śląska otrzymałem wezwanie na 16 kwietnia do stawienia się przed Komisją Dyscyplinarną . Miałem tylko jeden dzień od momentu wezwania do dnia stawiennictwa, a w takich przypadkach prawo mówi o siedmiu dniach. Chcąc wykazać dobrą wolę oraz pokazać, że zależy mi na reprezentowaniu Polski na M.E. pojechałem do Kielc na spotkanie z komisją na wyznaczoną godzinę. Będąc na miejscu musiałem czekać prawie 40 min zanim raczono mnie przyjąć. Podejrzewam, że panowie z Komisji Dyscyplinarnej byli zaskoczeni moją obecnością i musieli mieć czas na uzgodnienie z p.Fillebornem i p.Michalakiem mojego przesłuchania. Po wyjściu tych panów poproszono mnie przed komisję. Postanowiono zabronić uczestniczenia w tym posiedzeniu przedstawicielowi Klubu „Krisbut”, lecz próba ta nie powiodła się. Komisję tworzyli p. Lewko, p.Siwek i p.Michalski. Zarzutem, który mi postawiono była moja wypowiedź w magazynie „Muscle” które ukazało się w marcu, czyli miesiąc wcześniej. Jeden i drugi zarzut dotyczył pokazanych poniżej wypowiedzi. Pierwszą moją wypowiedź uważano za przyznanie się do świadomego stosowania dopingu.
Wyjaśniłem że wypowiedź ta jest ogólna i mówiąca o mnie , Piotrze Głuchowskim i Mariuszu Strzelińskim. Przypomniałem, że w 97 r. na M.Ś w Pradze wykryto w moim moczu środki niedozwolone i zawieszono mnie na 2 lata i pozbawiono brązowego medalu. Przepisy IFBB mówią jednoznacznie, że jeżeli zawodnik nie jest w stanie udowodnić, że środki, które wykryto w jego
organizmie trafiły tam bez jego wiedzy lub w wyniku leczenia jest z założenia traktowany jako sportowiec stosujący świadomy doping i kara, jaka go spotyka to 2 lata zawieszenia. W wypadku drugiego takiego czynu jest to dożywotnia dyskwalifikacja. Straszono mnie, że PZKFiTS ma „SWOJE” przepisy dotyczące takich sytuacji. Według owych przepisów (nie powiedziano mi gdzie mogę znaleźć owe przepisy) może spotkać mnie 4 lata zawieszenia lub dożywotnia dyskwalifikacja. Uważam, że próba zastraszenia mnie miała na celu wymuszenie na mnie wypowiedzi, iż nie stosowałem dopingu i nie wiem skąd się wziął w moim moczu. Mówiąc to stałbym się niewiarygodnym świadkiem w zbliżającym się procesie przeciwko p. Fillebornowi. Przepisy dotyczące dopingu znajdziecie na stronie internetowej IFBB. Co najciekawsze mówią one jednoznacznie iż trener lub działacz który w jakikolwiek sposób pomagał przy dopingowaniu zawodników zostaje w tej federacji zawieszony dożywotnio. Myślę więc, że z paroma czołowymi działaczami PZKFiTS już niedługo pożegnamy się na dobre. Druga moja wypowiedź miała być obraźliwa w stosunku do działaczy i zarządu Związku.
Wyjaśniłem komisji, że nie widzę w mojej wypowiedzi nic obraźliwego i że jest to tylko mój pogląd na to, co widzę obserwując pracę związku. Myślę, że czasy, w których karano ludzi za poglądy już minęły bezpowrotnie. Równie dobrze można by mnie skazać gdybym powiedział, że nie lubię mężczyzn łysych z wąsami . Nie przedstawiono mi żadnych innych zarzutów. Podziękowano mi i powiedziano, iż teraz zbierze się Zarząd, który zadecyduje o moim losie. Prosiłem komisję by nie robiono mi przeszkód w starcie na zawodach gdyż zamierzam godnie reprezentować Polskę na M.E. Dowiedziałem się wtedy z ust komisji, że na M.E. przede wszystkim reprezentuję związek. Po tych słowach straciłem całkowicie szacunek dla tej komisji. Gdyby nie Polska i pieniądze podatników to Ci panowie nie bawiliby się tak chętnie w działaczy sportowych. Podziękowałem komisji i wyszedłem ze spotkania z przekonaniem, że ludzie Ci już dawno postanowili mnie zawiesić i bez znaczenia dla nich jest to czy mają do tego podstawy prawne czy nie. Całe spotkanie jest udokumentowane około 40 minutowym nagraniem, więc istnieje możliwość sprawdzenia mojej ww. wypowiedzi.
22go kwietnia na dzień przed M.P. otrzymałem zawiadomienie o tymczasowym zawieszeniu. Po przeczytaniu orzeczenia Komisji Dyscyplinarnej stwierdzam, iż: p. Siwek to kłamca, p.Michalski to kłamca i p.Lewko to kłamca. Uzasadniam moją wypowiedź nieprawdą napisaną w punkcie 1 orzeczenia. Komisja miała tylko jedną moją wypowiedź w jednym tytule. Zdanie wypowiedziane było w stosunku do kilku zawodników i było bardzo ogólnikowe. Nie uprawniało to ludzi tych do formułowania takich stwierdzeń. Przypominam, że moja dyskwalifikacja miała miejsce 9 lat temu. Panowie Ci uważają, że prawo obowiązuje wstecz. Oczywiście, jeżeli takie przepisy w ogóle istnieją, bo w orzeczeniu nie podano, jakie to przepisy. Mimo wszystko stawiłem się na weryfikacji gdzie dowiedziałem się, że nie mam prawa startować. Była to przykra dla mnie wiadomość gdyż byłem w bardzo dobrej formie i sądzę, że miałem na M.E. duże szanse na obronę tytułu. Zawody obejrzałem z trybuny do momentu, kiedy ogłoszono wyniki klasyfikacji drużynowej. Klub mój zajął 2 miejsce i z polecenia prezesa p.Czyża miałem odebrać puchar. Drogę na scenę zagrodził mi p.Filleborn mówiąc: „Pan tu nie wejdzie”. Ja na to, że chcę odebrać Puchar i czemu nie mogę. Odpowiedź Pana prezesa była odzwierciedleniem panującej sytuacji w związku: „ba ja tak chcę”. Nic dodać, nic ująć. Jest mi niezmiernie przykro, że dochodzić swoich praw, będę musiał w sądzie w celu rekompensaty za trud i włożone pieniądze w przygotowania, a ewentualne moje zwycięstwo przed Temidą, pozbawi związek sporej części otrzymywanych od państwa funduszy. Żałuje tylko, że ludzie, którzy mnie zawiesili nie będą ponosić kosztów z własnej kieszeni a pozbawią moich kolegów i tak już okrojonych stypendiów. Jeżeli czytają to zawodnicy, to chciałbym ich przestrzec przed kontaktowaniem się zemną i publicznym okazywaniem sympatii mojej osobie, gdyż działacze biorąc przykład z swojego prezesa, mogą wyznawać jego zasadę „mam awersję do ludzi zadających się z Brzózką” i może was to kosztować np. nie wystartowaniem na M.E., mimo wcześniejszego publicznego wytypowania was do tego startu. Mam nadzieję, że po przeczytaniu mojego wyjaśnienia wyrobicie sobie własną opinię na ten temat. Pozdrawiam wszystkich sympatyków kulturystyki i sportów siłowych.
Zmieniony przez - eMeM w dniu 2005-05-12 19:52:37