Wrzucam moją przykładową dietę do oceny. Czy gdzieś tu jest błąd? Bo nie widzę żadnych efektów i zastanawiam się, co robię źle.
Dorsz jest wymiennny z miruną, Czasem w ciągu dnia wpadnie więcej płatków owsianych, a mniej ryżu. Czasem na kolacje jajecznica i chleb żytni razowy albo graham. Praktycznie do każdego posiłku jakieś warzywa, a i w ciągu dnia często chrupię jakąś marchew. Orzechy nie tylko włoskie, ale i nerkowce wpadną, mam w pojemniczku zawsze, więc wchodzą w ciągu dnia, a nie do konkretnego posiłku. Czyli jak widać produkty chyba w porządku. Proszę jednak o ocenę, bo nie wiem, czy błędu szukać tutaj, czy może w treningu.
Co do zapotrzebowania, to wychodzi mi około 3500 kcal, z tym że nie wiem, jaką aktywność mam. Treningi ciężkie 3 razy w tygodniu (przysiady, ciągi, dipsy, płaska, OHP, itd... - zero maszyn), zazwyczaj w ciągu tygodnia raz albo dwa razy koszę dość duży teren, zarówno kosiarką jak i kosą spalinową. Do tego dochodzą prawie codziennie długie spacery z wózkiem, albo dzieckiem w chuście - co najmniej godzina, zazwyczaj więcej, czasem nawet do trzech godzin. Śpię z.a.w.s.z.e. minimum 7 godzin, ale staram się po 8. Mimo to nie widzę, żeby mięśnie rosły, waga rośnie niby w dobrym tempie, choć mogłaby szybciej (około 4kg w 4 miesiące), ale się zalewam, nawet żona mówi, że widzi, że brzuszek trochę rośnie. Boję się dalej masować, mimo iż założyłem, że chcę dojść tak to 95kg, może 100, bo nie chcę wyglądać jak tłuścioszek, czyli wrócić się do czasów licealnych. NIby w innym temacie radziliście, żeby masować, ale teraz się naprawdę obawiam. :/
Wzrost: 188
waga: 84
wiek: 24