Machida z Ortizem sciemnial i sobie nudno, aczkolwiek jak wielu twierdzi skutecznie walczyl, Rashad z Liddellem to samo. Moze ich sukcesy w duzej mierze byly zwiazane z tym, ze znani i dobrzy przeciwnicy nie czuli do nich respektu i uwazali: no w koncu ja im pokaze.
Szczerze to przyznam, ze mnie denerwuje troche docenianie skutecznosci np. Machidy kosztem nudnej walki, co by bylo gdyby np. Ortiz (ktory sie wsciekal w walce z Machida, ze nie podejmuje walki) albo Liddell, ktory w koncu sie odslonil i zaczal bardziej atakowac (a tez rozkladal rece w walce i pokazywal Rashadowi by walczyl), walczyli tak samo nudno jak ich cenieni na dzien dzisiejszy przeciwnicy?. Tez by wszyscy mowili jaki to genialny gameplan meili? Mi sie wydaje, zeby byly takie same zgrzyty jak po ostatniej walce Andersona Silvy. To ze Ortiz, Liddell czy
Wanderlei Silva zaliczyli KO (bez Ortiza) bylo zwiazane z tym, ze nie chcieli zawiesc fanow i dac im dobra walke. A Ci drudzy chca wygrac i walcza "bez jaj" a nie z gameplanme ;)
Btw oczyswicie nie twierdze, ze nie ma dobrych gameplan'ow. Dobry Gameplan mial np. GSP w walce z Serra bo byl ciekawy i spelnial cel. Gameplan dla mnie to nie unikanie walki i czekanie na bledy przeciwnika, tylko konkretny, agresywny sposob prowadzenia walki tak aby osiagnac cel.
Czy ktos sie ze mna zgodzi ;P?
Zmieniony przez - astutus w dniu 2009-05-23 15:33:03