Siwy29
Jak zapasy są postrzegane przez osoby z zewnątrz? Jak zapasy widziane są okiem nie zapaśnika? W tym temacie zamieszczę notkę z blogu, którą dziś znalazłem a która odnosi się do dzisiejszej walki Juliana Kwita podczas Igrzysk Olimpijskich w Pekinie oraz do przepisów i zapasów w ogóle. Mam nadzieję wywołać dyskusję na ten temat, oraz że również zamieścicie tu przykłady które znacie lub znajdziecie gdzieś w internecie. Oto co udało mi się wyłuskać:
Zapasy - te to dopiero są gópie
Szok.
Kibicem zapasów klasycznych i tych w stylu wolnym jestem oczywiście coczteroletnim i oglądam je tylko na olimpiadzie (więc de facto taki ze mnie kibic z koziej dupy trąbka), więc zaliczyłem niezłe zdziwko, gdy obserwowałem dzisiejszą walkę Juliana Kwita, który na szczęście trafił do słabszej grupy, ale i tak przegrzmocił z Białorusinem.
Coś tam słyszałem, ze były głosy, żeby zapasy w ogóle wywalić z programu IO (idiotyzm) i pewnie dlatego wprowadzono zmiany w tej dyscyplinie sportu, żeby była jeszcze bardziej widowiskowa i emocjonująca, ale moim nieuzbrojonym okiem widzę, że średnio to wyszło. Szczególnie, że te zmiany były pewnie dla takiego szarego jak ja oglądacza, który na zapasach się nie zna, a chciałby się nimi emocjonować. Niestety, ja się jedynie zastanawiałem, dlaczego to jest takie głupie i dlaczego nie dają zapaśnikom po prostu walczyć tylko co chwilę zdejmują ich z maty.
Pojedynek podzielony został na trzy dwuminutowe rundy. Najpierw zapaśnicy siłują się przez minutę w stójce, a gdy żaden z nich nie zdobędzie punktu (a co jeśli zdobędzie?) to przechodzą do parteru. Sędzia wyciąga z wora kolorową kulkę (a gdzie tu prawo i sprawiedliwość?) i ten zapaśnik, który ma gatki w jej kolorze atakuje, a drugi idzie do parteru. I tak pół minuty, po której (z grubsza) następuje zamiana ról. W efekcie wygląda to tak, że przez minutę się siłują, potem pół minuty się siłują i znów przez pół minuty się siłują, a między tym siłowaniem jest przerwa. Generalnie więc większość pojedynku zapaśniczego to przerwa. Ledwo zdążą się posiłować już sędzia zarządza przerwę.
Gra się do dwóch zwycięskich rund. Jeśli w trzeciej jest remis to zwycięża ten... kto ostatni zdobył punkt.
Coś mi umknęło czy to rzeczywiście jest takie głupie? Po co zmieniać coś, co jest dobre? Komu to przeszkadzało, że się siłowali przez AFAIR pięć minut i nikt im nic nie narzucał i wszystko wynikało z walki?
A może coś mi się porąbało i już od kilkunastu lat tak jest, a ja znów udowodniłem, że się nie znam?
Źródło: http://mundialowo.blox.pl/2008/08/Zapasy-te-to-dopiero-sa-gopie.html
Zmieniony przez - Siwy29 w dniu 2008-08-13 21:14:48
Zapasy - te to dopiero są gópie
Szok.
Kibicem zapasów klasycznych i tych w stylu wolnym jestem oczywiście coczteroletnim i oglądam je tylko na olimpiadzie (więc de facto taki ze mnie kibic z koziej dupy trąbka), więc zaliczyłem niezłe zdziwko, gdy obserwowałem dzisiejszą walkę Juliana Kwita, który na szczęście trafił do słabszej grupy, ale i tak przegrzmocił z Białorusinem.
Coś tam słyszałem, ze były głosy, żeby zapasy w ogóle wywalić z programu IO (idiotyzm) i pewnie dlatego wprowadzono zmiany w tej dyscyplinie sportu, żeby była jeszcze bardziej widowiskowa i emocjonująca, ale moim nieuzbrojonym okiem widzę, że średnio to wyszło. Szczególnie, że te zmiany były pewnie dla takiego szarego jak ja oglądacza, który na zapasach się nie zna, a chciałby się nimi emocjonować. Niestety, ja się jedynie zastanawiałem, dlaczego to jest takie głupie i dlaczego nie dają zapaśnikom po prostu walczyć tylko co chwilę zdejmują ich z maty.
Pojedynek podzielony został na trzy dwuminutowe rundy. Najpierw zapaśnicy siłują się przez minutę w stójce, a gdy żaden z nich nie zdobędzie punktu (a co jeśli zdobędzie?) to przechodzą do parteru. Sędzia wyciąga z wora kolorową kulkę (a gdzie tu prawo i sprawiedliwość?) i ten zapaśnik, który ma gatki w jej kolorze atakuje, a drugi idzie do parteru. I tak pół minuty, po której (z grubsza) następuje zamiana ról. W efekcie wygląda to tak, że przez minutę się siłują, potem pół minuty się siłują i znów przez pół minuty się siłują, a między tym siłowaniem jest przerwa. Generalnie więc większość pojedynku zapaśniczego to przerwa. Ledwo zdążą się posiłować już sędzia zarządza przerwę.
Gra się do dwóch zwycięskich rund. Jeśli w trzeciej jest remis to zwycięża ten... kto ostatni zdobył punkt.
Coś mi umknęło czy to rzeczywiście jest takie głupie? Po co zmieniać coś, co jest dobre? Komu to przeszkadzało, że się siłowali przez AFAIR pięć minut i nikt im nic nie narzucał i wszystko wynikało z walki?
A może coś mi się porąbało i już od kilkunastu lat tak jest, a ja znów udowodniłem, że się nie znam?
Źródło: http://mundialowo.blox.pl/2008/08/Zapasy-te-to-dopiero-sa-gopie.html
Zmieniony przez - Siwy29 w dniu 2008-08-13 21:14:48
--
Spartan Kraków - Kuźnia ludzi ze stali
zapasy.krakow.pl
Krzysztof Piekarz
Samuray-X
grimper
Rafał_B
kondek
peredhel
Saida
Tyrion
). Świetny sport, piękna tradycja (jak pisał kolega wyżej) ale te zasady faktycznie do bani 
Wiele zależy od szczęścia (śmieszne losowanie kulek), a zawodnicy na dobrą sprawę nie mają okazji się wykazać umiejętnościami (ciągłe przerywanie walki). Lipa straszna
