OloKK:
Napisałeś "Ale to co dla nich naturalne dla nas wydaje się egzotyczne i budujemy sobie wielką filozofię. Spójrzmy na przykład na filmy rodem z Hongkongu. Mamy tam jasno nakreślone podejście Azjatów do sztuki walki. Jackie Chan, Jet Li, po prostu leją, nie zastanawiają się nad aspektem moralnym każdego
ciosu Podobnie u nas w przypadku bokserów czy zapaśników...
Olo, bój się boga. Jackie Chan walczy na tej samej zasadzie co Keenu w Matrixie. On skończył szkołę cyrkową w Pekinie i jest świetnym kaskaderem.
W Polsce była kiedyś szkoła cyrkowa w Julinku
Po niej też ludzie byli i są "gibcy".
A tu życiorys J. Chana , ze skrótami:
Nazywany jest Busterem Keatonem z Hong Kongu. Jego rodzina była tak biedna, że w momencie jego urodzin była skłonna sprzedać go brytyjskiemu lekarzowi, który odbierał poród, ponieważ nie byli w stanie zapłacić mu rachunku, ani nakarmić dziecka. Potem jednak ojciec znalazł pracę jako kucharz, a matka jako pokojówka we francuskim konsulacie w Hong Kongu. Za jakiś czas przenieśli się do Australii, gdzie pracowali w amerykańskiej ambasadzie, a mały Chan dorastał. W 1961 roku jako sześcioletnie dziecko został wysłany samotnie z powrotem do Honk Kongu, gdzie został oddany na dziesięć lat pod opiekę Chinese Opera Research Institute. Od piątej nad ranem do blisko północy młody Chan poddawany był rygorystycznemu treningowi prowadzonemu według programu technik Opery Pekińskiej. Uczono go śpiewu, tańca, choreografii, pantomimy, akrobatyki i różnych stylów sztuk walki, posługiwania się bronią, a wszystko odbywało się pod ścisłym nadzorem Yu Shan Yuan, dyrektora szkoły, który nie stronił od fizycznego karania uczniów chłostą albo ograniczaniem jedzenia..."
Dudus
_____________________________
Jesteś silny i zdrowy?
Podziel się tym z innymi:
http://www.bm-donor.wroc.pl/apel.html