Waga: 76kg
Lat: 17
Aero: 5x 40-50 min. w tygodniu.
"Siłka": 4x 45 min. 2x w tygodniu + 2x weekend.
Dieta:
O tutaj.
To teraz trochę historii!
Od kwietnia postanowiłem trochę się za siebie wziąć. Na początku ćwiczyłem tylko weekendami (aero; biegi godzinne/pół-maratońskie), aby wkrótce - bo już w wakacje - ruszyć z trochę szerszym asortymentem. Ćwiczyłem blisko codziennie na zmianę aero z siłką (domowe warunki, ale mam własną ławkę, sztangę, hantle, etc.); 45-60 minut dziennie.
W sierpniu-wrześniu trochę przyhamowałem, bo organizm chyba nieco się wypalił, więc znów wróciłem do ćwiczenia tylko ~3-5 razy w tygodniu. Głównie aero.
Niby wszystko super, ale mam mały problem. Nie jadłem przez ten okres gorzej niż normalnie; wręcz przeciwnie - pilnowałem się bardziej - a mimo wszystko waga mi podskoczyła z 72kg na dobre 78kg. Trochę tego nie ogarniam...
Od października wróciłem więc z nową motywacją i biegam w tygodniu codziennie, do tego dochodzą ćwiczenia siłowe we wtorki, czwartki, soboty i niedziele (wyciskanie na ławce, ćwiczenia z hantlami, etc.) i powoli leciała w dół, to jest - zbiłem ledwie do 76kg (stan na dzień 17.11.12).
Od czwartku natomiast borykam się z wilczym apetytem i niszczę wszystko to, do czego próbowałem dojść przez te dwa miesiące a nawet i dłużej, zjadając wszystko co mi się na drodze napatoczy. Whateva. Zmobilizowało mnie to jednak żeby tutaj napisać i poprosić o jakieś porady!
Chodzi mi głównie o rzeźbę; osobiście uważam, że poprawiłem się pod względem wizualnym pomimo całego tego widocznego wzrostu masy, ale jakby nie było muszę to zbić i chcę wiedzieć, czy ta dieta się sprawdza, czy to po prostu na farcie zleciały mi te dwa kilogramy.
No i na sam koniec dodam, że yup: miałem kilka wyskoków na imprezach, etc., że jednak zjadłem ten kawałek czy dwa ciasta., i czy to ew. nie jest problem? To nic częstego, raz/dwa w miesiącu max + nie zawsze daje wygrać apetytowi.