SFD.pl - Sportowe Forum Dyskusyjne

DT - portocaliu na redukcji

temat działu:

Ladies SFD

słowa kluczowe: ,

Ilość wyświetleń tematu: 7792

Nowy temat Wyślij odpowiedź
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Nie, tłuszcz na poziomie 30-35% to nie jest wysoko ale w tym jadłospisie masz już bliżej 50% dlatego zwróciłam na to uwagę :D
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 47 Wiek 29 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 1574
Hej!

Dobra, to dam na 35%, białko na 17%, a węgle na 47%.

To wychodzi:

2200 kcal
BTW: 93,5g/86g/259g

Z racji tego, że moja aktywność przez najbliższe 10 dni będzie z goła inaczej wyglądać, gdzie moje CPM z obliczeń wychodzi 2300 kcal (PAL=1,4)... to będę trzymać się 2000kcal i będę starała się jeść lekkostrawnie, bo już czuję, że mój żołądek może protestować.

Skutkuje to tym, że dzisiaj jadłam 2 posiłki (praca jest siedząca, do tego brak apetytu no... i 2 kawy latte)
Śniadanie o 7:30 pod postacią kaszy gryczanej z piersią z kurczaka i cebulą. (gramatura jest pi razy drzwi z pamięci, bo karteczkę zgubiłam)
I obiad, który został na kolację pod postacią kopy placków ziemniaczano-cukiniowo-cebulowych, częściowo upieczonych w piekarniku (ale mnie zemdliło, bo jak nie smażone to takie nijakie).

Upiekłam sobie chleb na tapioce z nasionkami, ale coś poszło nie tak i mam mnóstwo chrupiącej skórki tylko miąższ zbił się w zakalec i zamknął w sobie. Może kiedyś się uda

Jutro wybieram się na taniec brzucha, ale zobaczę, czy mnie wpuszczą jak się grupa jakiś czas temu tworzyła.
A co do planu reszty aktywności zobaczę jak będzie jutro po kilku dawkach i pomyślę nad tym co z nią zrobić.


...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
paula.cw Doradca
Ekspert
Szacuny 2451 Napisanych postów 12124 Wiek 37 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 591096
Jak sama zadbasz o częstotliwość posiłków (czasem trochę na siłę) to metabolizm się rozkręci i apetyt też :D
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 47 Wiek 29 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 1574
Odezwę się jutro... dopiero co skończyłam pracę, a taniec brzucha zaczął się 1,5h temu... ale za to termin praktycznie dogoniony. Huuura.
Jedzenia było mało, z dużą ilością błonnika (za dużą), ale cały dzień spędziłam na stołku.


Zmieniony przez - portocaliu w dniu 2017-09-21 22:38:38
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 47 Wiek 29 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 1574
Hej, wróciłam!

Przez ostatnie dni myślałam, że praca mnie zje, przeżuje i wypluje. Wiele się nie pomyliłam, na szczęście jutro deadline i praktycznie koniec takiego natężenia. Siedzenie na krześle wybitnie mi nie służy, przez co kręgosłup dał o sobie znać, w związku z czym idę jutro na rehabilitację.

Plan na przyszły tydzień jest oszczędny z racji antybiotyku i wygląda tak:
w poniższym planie nie uwzględniono latania z pędzlami i malowania całego mieszkania, które prawdopodobnie zajmie mi połowę przyszłego tygodnia

PONIEDZIAŁEK - trening na siłowni na rozruch (rozciąganie, nacisk na mobilność, rolowanie, delikatny interwalik i ćwiczenia typowo gimnastyczne z masą własną ciała i przyrządami np. do pilatesu).
WTOREK - TRX dla kręgosłupa (nie byłam, ale brzmi fajnie )
ŚRODA - WOLNE
CZWARTEK - taniec brzucha (mam nadzieję, że w końcu dotrę)
PIĄTEK - zajęcia Body Shape albo pilates w zależności od samopoczucia
Sobota i niedziela wolne i jak się uda to w poniedziałek chciałabym wrócić na kettle.

Jedzenie w dniach mojej nieobecności tragicznie nie wyglądało, nie liczyłam kalorii, bo korzystałam z tego jak ktoś gotował i ciężko byłoby to określić. Starałam się nie podjadać i jeść przede wszystkim jakościowe posiłki.

Jutro już wracam do liczenia, przeliczania. Na wtorek chcę mieć przygotowany z góry jadłospis, na jutro się jeszcze nie uda.

W sobotę jadę do polskiej mekki dla bezglutenowców - czytaj Warszawy i jadłospis będzie jak u dziecka spuszczonego ze smyczy - na pewno pizza, na 99% gofr i cos na śniadanie, stawiam na naleśniki, ale nie wiem gdzie wyląduję .




Zmieniony przez - portocaliu w dniu 2017-09-24 21:35:44
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 47 Wiek 29 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 1574
Hej ho!

Jedzenie rozjechało się, bo... nie spodziewałam się podróży przez całe miasto w godzinach szczytu, a potem kupowania kleju do płytek.
Tym sposobem klej mam, paneli dalej nie (to jutro).
W związku z panelami musiałam przenieść aktywność z godziny 9:00 (TRX) na godzinę inszą. Ale zakładam pójście po prostu na siłownię, bo przy tylu rzeczach, które wypadają bez sensu czekać na zajęcia jak na zbawienie.

Dzisiaj porozciągałam sobie nogi, porehabilitowałam się na rehabilitacji, także punkt gimnastyczny zaliczony.
Zwróciłam uwagę rehabilitantowi na krzywość. Jest nieznaczna skolioza w odcinku piersiowym, natomiast wygląda na to, że mam przykurczoną połowę ciała (kolce biodrowe są troszkę na innych wysokościach) i mam robić ćwiczenia, które to naprostują.

Jedzeniowo było przyzowicie, ale za rzadko. Ilościowo może i styknie. Kolacji nie ważyłam, bo skorzystałam z dobroci rodziców, którzy mi ugotowali ziemniaki i przygotowali cycka z kury .

Śniadanie: owsianka (50g płatków) na mleku (200g) z (19g) słonecznika i (9g) miodem
Obiad: makaron (100g) z piersią z kurczaka (165g) smażoną na oleju (15g).
Kolacja: ziemniaki z piersią z kurczaka

Na małego plusika mogę to zaliczyć.


Zmieniony przez - portocaliu w dniu 2017-09-25 21:52:36
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 47 Wiek 29 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 1574
Witajcie

Długo mnie tu nie było. Piszę tego posta już drugi raz, ponieważ pierwszy poszedł w siną dal wraz z chwilowym odłączeniem prądu. Uważam to za plus, bo dzięki temu oszczędzę niepotrzebnych emocji, choć i napisanie tamtego postu było trochę niczym terapia .

To tak. Jest mnie trochę więcej niż było. Ważyłam się 2 dni temu i zobaczyłam 85,5kg. Tak dużo nigdy nie było.
Wiąże się to z: obrzydzeniem do własnego ciała, szybką męczliwością, zmniejszoną wydolnością krążeniową, sporadycznym bólem kolan, złym stanem skóry, nie pomoże to w uregulowaniu hormonów, brakiem chęci do czegokolwiek - szczególnie kontaktów z ludźmi, ciągłym zmęczeniem i problemami w znalezieniu ubrań. Do tego dochodzi słaba odporność i ciągłe infekcje gardła.

Ostatni miesiąc to była ciągła walka z czasem. Ciągle coś się działo. Żyłam szybko i jadłam często niestety byle co. W tym momencie remont się kończy, przeprowadzka już za rogiem, praca już ustabilizowana i chyba już czas zająć się przede wszystkim sobą.

Wiem, że mój problem leży głównie w głowie, która wydaje się obawiać zmian mimo ich pewnej skuteczności i pewnych pozytywnych efektach. Być może wynika to z przeszłości kiedy po super efektach, super stabilizacji następował jakiś załom, wracałam do kompulsów i w ciągu 2-4 tygodni przybierałam ponad 10-15kg.

Wiem też, że bez kontroli kaloryczności nie będzie żadnych efektów, bo chochlik stwierdzi, że: 1. mało jadłam cały dzień 2. dużo zrobiłam przez cały dzień 3. w końcu jestem ciągle głodna 4. kłapanie paszczą też się liczy - co się skończy wielką ilością jedzenia na kolację.
Kaloryczność chciałabym utrzymać na poziomie 2000-2200 kcal, 30% tłuszczu, 15% białka i reszta węgle. Aktualnie jestem na nowych lekach na alargię, więc produkty mleczne wróciły częściowo do łask.

Pora zacząć dbać o siebie. Skończyć hibernację, byle dożyć do do końca remontu/studiów/pracy/terminów (i każdy powód jest dobry).

Co już zrobiłam DLA SIEBIE:
-> zapisałam się na kurs tańca brzucha (1 zajęcia już za mną) i kurs tańca towarzyskiego, więc porcja pozytywnego tańca na najbliższe 2 miesiące zachowana pod groźbą utraty kaucji
-> zakupiłam sobie zestaw kosmetyków do ciała, twarzy i włosów dla skóry bardzo suchej
-> Kupiłam sobie 2 opakowania mieszanek do chleba razowego z przepięknym składem, żeby było łatwiej zachować regularność i jakość posiłków w dni poza domem.

Zauważyłam, że jak sie już rozpędzę to zmiany lecą. Chciałabym, aby pierwsze dwa tygodnie miały dużo zajęć. Żebym złapała rytm. Jadłospis będzie ustalony z góry i pudełeczka przygotowane. Dodatkowo chciałabym wprowadzić poranną gimnastykę 10-20 minutową dla kręgosłupa. Na początke pochodzę sobie na zajęcia zorganizowane różnej maści, żeby podreperować wydolność i przyzwyczaić ciało do ruchu. Końcowo chciałabym chodzić regularnie na zajęcia kettlebell w crossfit box, bo strasznie mi się podobały, ale w moim aktualnym stanie zahaczałoby to o ogromną nieodpowiedzialność.

Jak widziałabym ten tydzień:
PON - gimnastyka, taniec brzucha
WT - ABT
ŚR - Fitball
CZW - Body Shape
PT - ABT
SB - Gimnastyka, Wolne
ND - Gimnastyka, Taniec towarzyski

Dużo. Mam nadzieję, że min. 90% uda się zrealizować. Tańce będą na pewno.

Lecę potańczyć i zaliczyć marsz po Ikei
1
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
nightingal Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 6520 Napisanych postów 36028 Wiek 45 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 679732
No to witaj po przerwie i trzymam kciuki za powodzenie. Najważniejsze to zacząć cieszyć się tym co się robi.

BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!

...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
Początkujący
Szacuny 1 Napisanych postów 47 Wiek 29 lat Na forum 11 lat Przeczytanych tematów 1574
Night drugą część Twojej wypowiedzi chyba sobie napiszę na ścianie

Najpierw podsumowanie dwóch dni.
Pierwsza rzecz jestem chora. Jakiś paskudny wirus z zapaleniem gardła. Leczę się imbirem, czosnkiem z wit. D, witaminą C i syropem z pigwy (syrop domowy, nie wliczony w kaloryczność). Idzie całkiem nieźle, choć katar nie daje za wygraną przez co dzisiaj rano ominęło mnie ABT, bo mogłoby być ciężko z oddychaniem. Jutro wybieram się na fitball, ale pewnie i tak wyjdzie w praniu w zależności od kondycji dróg oddechowych z rana.
W dniu wczorajszym dowiedziałam się o pewnej sytuacji, która rzutuje na mój aktualny brak apetytu i niechęć. Nie będę wdawać się w szczegóły. Nie chce mi się wierzyć, że dzisiaj zjadłam tak mało, choć z obliczeń wychodzi, co wychodzi.
Wczoraj cały dzień byłam poza domem, więc starałam się przygotować posiłek i jeść go po prostu na raty (to jest ten posiłek o 12:00, który jadłam de facto cały dzień i został na dzisiejszy poranek). Dzisiaj zrobiłam podobnie.

06.11.2017
84,9kg
Ruch: taniec brzucha 1h

+ 2 kawy capuccino na mleku sojowym

07.11.2017
Ruch: brak

+ 2 kawy capuccino na mleku sojowym
Nie wiem jakim cudem może być tak mało. Fasolka była domowa, robiona przez tatę

Nie jest to to, co bym chciała tu widzieć, ale jak na brak kuchenki, cały czas poza domem i negatywne okoliczności wydaje mi się, że ujdzie. W miarę możliwości jutro lub pojutrze jak będę miała więcej czasu tak jak zapowiadałam postaram się wprowadzić jadłospisy przygotowywane wcześniej.
Godziny posiłków są całkowicie zmyślone, tak jak wspominałam te większe posiłki były jedzone na raty. Już widzę, że jak chcę tak robić potrzebuję w nich więcej tłuszczu.



Zmieniony przez - portocaliu w dniu 2017-11-07 21:49:43
2
...
Napisał(a)
Zgłoś naruszenie
nightingal Moderator
Ekspert
Jest liderem w tym dziale Szacuny 6520 Napisanych postów 36028 Wiek 45 lat Na forum 19 lat Przeczytanych tematów 679732
Mandarynka to nie posiłek. A w dniu nietreningowym dramatyczna kaloryczność. Niczego dobrego tak nie osiągniesz.
2

BEZ BÓLU NIE MA EFEKTÓW !!!

Nowy temat Wyślij odpowiedź
Poprzedni temat

Pomoc KCL + bwt

Następny temat

DT Leif - od całkowitego zera | Redukcja

WHEY premium