Cześć. Mam dziwny problem, który już trochę trwa. Nie wiem czy to odpowiednie forum, ale mam nadzieję ze ktoś udzieli jakiejś odpowiedzi. Po krótce opiszę jak to wygląda.
Mam 26 lat aktualnie nigdzie nie pracuje ,ale spędzam aktywnie czas. Ćwiczę na siłowni już trochę czasu, a dokladniej silownia w piwnicy . Ale oczywiście nie w tym rzecz.
Cierpię na Nerwicę lękową, a dokladniej fobie spoleczna. Nie mam już pomysłu jak mam z tym walczyć, bo po prostu już mi się miesza to wszystko, raz jest dobrze, potrafię w miarę sensownie się skupić na rozmowie a nie cały czas tylko na sobie, a dokladniej analizowanie swojego zachowania jak mowie, wyglądam. Nie mam jakichś kompleksów jeżeli chodzi o wygląd, każdy też powtarza że jestem przystojnym chłopakiem i bardzo często jest tak, że próbują dziewczyny same zagadywac ale ja dostaje takiego paraliżu, że nie jestem po prostu sobą. Nie potrafię sie skupic na tym co mówię, oddech staje się cięższy, czuję takie otumanienie. Nie chodzi tylko o kobiety, ale przed nimi mam największy lęk. Na pierwszy rzut oka jak ktoś mnie zobaczy sprawiam wrażenie właśnie twardego gościa, każdy zazwyczaj próbuje nawiązać jakąś rozmowę, a ja po prostu staje się taki nienaturalny Nie chce żebyście zrozumieli mnie źle, tylko chce to dokładnie w miarę przedstawić, bo mój wygląd zewnętrzny nie pasuje do tego co mam w środku. Jestem najlepszym przykładem, że wygląd to nie wszystko.
Mam tam jakichś znajomych, ale przy nich też nie czuję się tak jak powinienem się czuć, czyli swobodnie. Najbardziej nie lubię tego jak ktoś na mnie patrzy. Najlepiej mi się rozmawia jak na przyklad idziemy gdzieś, a jak spotkamy kogoś znajomego to zaraz tak jakby się pesze. Nie potrafię nad tym zapanowac to jest już po prostu meczace, powtarzam sobie nie raz że jestem dorosły chłop, nie powienienem się przejmowac blachostkami. Troche pomaga taka motywacja, ale czasami jest lepiej czasami nie.
Byłem u paru psychologów, miałem tam różne zadania żeby poszerzać swoją strefę komfortu, powtarzanie jakichś motywujacych zdań.
Miałem też długi epizod z narkotykami. Od zioła po dopalacze. Terapeutka też mi mówiła, ze mogło to być wywołane przez właśnie dragi. Mam wrażenie, że chyba coś uszkodzilem po prostu w mózgu i już nie da rady tego wyleczyć, choć są takie dni ze czuję taki "trzezwy" umysł. Zająłem się siłownia, mam już trpche pojęcie o ćwiczeniach bo siedzę w tym już trochę czasu. Chciałbym zrobić tyle rzeczy ale to gowno mnie we wszystkim blokuje. Chce się naprawić ale naprawdę nie wiem już co mam robić .
Zapomniałem wspomnieć jeszcze o tym, ze bralemkiedyś leki zawierające paroksetyne czy jakoś tak. Żadnych benzo nie chcieli mi dac ze względu na to, że jestem uzależniony od narkotyków. Początki miałem w 2009 roku aż do lutego tego roku, oczywiście miałem w tym czasie 1-2 letnie przerwy i nie były to jakieś dlugie ciagi, ale wiadomo tyle lat to się nazbierało tego... Silownia trochę pomaga, czuję się trochę pewniej, ale to jednak nie wszystko...
Zapomniałem jeszcze dodać, ze miałem kiedyś parę dziewczyn parę lat temu, a teraz nie jestem nawet sobie w stanie wyobrazić jak jestem z jakąś dziewczyną. Mam taki paraliż nie do opanowania. Widzę jak bardzo się cofnalem... Chce tylko być normalny nic więcej nie muszę być bogaty, chce się tylko czuć jak inni ludzie, normalnie nic więcej...
Trochę się rozpisalem, nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta, ale chociaż można zawsze spróbować. Z góry dzięki za jakąkolwiek pomoc.
P.S Chciałem zmienić nazwę tematu ale chyba się nie da.
Zmieniony przez - pakezi w dniu 2019-03-08 22:42:22
Mam 26 lat aktualnie nigdzie nie pracuje ,ale spędzam aktywnie czas. Ćwiczę na siłowni już trochę czasu, a dokladniej silownia w piwnicy . Ale oczywiście nie w tym rzecz.
Cierpię na Nerwicę lękową, a dokladniej fobie spoleczna. Nie mam już pomysłu jak mam z tym walczyć, bo po prostu już mi się miesza to wszystko, raz jest dobrze, potrafię w miarę sensownie się skupić na rozmowie a nie cały czas tylko na sobie, a dokladniej analizowanie swojego zachowania jak mowie, wyglądam. Nie mam jakichś kompleksów jeżeli chodzi o wygląd, każdy też powtarza że jestem przystojnym chłopakiem i bardzo często jest tak, że próbują dziewczyny same zagadywac ale ja dostaje takiego paraliżu, że nie jestem po prostu sobą. Nie potrafię sie skupic na tym co mówię, oddech staje się cięższy, czuję takie otumanienie. Nie chodzi tylko o kobiety, ale przed nimi mam największy lęk. Na pierwszy rzut oka jak ktoś mnie zobaczy sprawiam wrażenie właśnie twardego gościa, każdy zazwyczaj próbuje nawiązać jakąś rozmowę, a ja po prostu staje się taki nienaturalny Nie chce żebyście zrozumieli mnie źle, tylko chce to dokładnie w miarę przedstawić, bo mój wygląd zewnętrzny nie pasuje do tego co mam w środku. Jestem najlepszym przykładem, że wygląd to nie wszystko.
Mam tam jakichś znajomych, ale przy nich też nie czuję się tak jak powinienem się czuć, czyli swobodnie. Najbardziej nie lubię tego jak ktoś na mnie patrzy. Najlepiej mi się rozmawia jak na przyklad idziemy gdzieś, a jak spotkamy kogoś znajomego to zaraz tak jakby się pesze. Nie potrafię nad tym zapanowac to jest już po prostu meczace, powtarzam sobie nie raz że jestem dorosły chłop, nie powienienem się przejmowac blachostkami. Troche pomaga taka motywacja, ale czasami jest lepiej czasami nie.
Byłem u paru psychologów, miałem tam różne zadania żeby poszerzać swoją strefę komfortu, powtarzanie jakichś motywujacych zdań.
Miałem też długi epizod z narkotykami. Od zioła po dopalacze. Terapeutka też mi mówiła, ze mogło to być wywołane przez właśnie dragi. Mam wrażenie, że chyba coś uszkodzilem po prostu w mózgu i już nie da rady tego wyleczyć, choć są takie dni ze czuję taki "trzezwy" umysł. Zająłem się siłownia, mam już trpche pojęcie o ćwiczeniach bo siedzę w tym już trochę czasu. Chciałbym zrobić tyle rzeczy ale to gowno mnie we wszystkim blokuje. Chce się naprawić ale naprawdę nie wiem już co mam robić .
Zapomniałem wspomnieć jeszcze o tym, ze bralemkiedyś leki zawierające paroksetyne czy jakoś tak. Żadnych benzo nie chcieli mi dac ze względu na to, że jestem uzależniony od narkotyków. Początki miałem w 2009 roku aż do lutego tego roku, oczywiście miałem w tym czasie 1-2 letnie przerwy i nie były to jakieś dlugie ciagi, ale wiadomo tyle lat to się nazbierało tego... Silownia trochę pomaga, czuję się trochę pewniej, ale to jednak nie wszystko...
Zapomniałem jeszcze dodać, ze miałem kiedyś parę dziewczyn parę lat temu, a teraz nie jestem nawet sobie w stanie wyobrazić jak jestem z jakąś dziewczyną. Mam taki paraliż nie do opanowania. Widzę jak bardzo się cofnalem... Chce tylko być normalny nic więcej nie muszę być bogaty, chce się tylko czuć jak inni ludzie, normalnie nic więcej...
Trochę się rozpisalem, nie wiem czy ktokolwiek to przeczyta, ale chociaż można zawsze spróbować. Z góry dzięki za jakąkolwiek pomoc.
P.S Chciałem zmienić nazwę tematu ale chyba się nie da.
Zmieniony przez - pakezi w dniu 2019-03-08 22:42:22